Jeśli po lekturze Drugiej księgi snów mieliście nadzieję na sielankowe zakończenie, to za moment rozwieję wasze nadzieje. Przed Liv Silver i najbliższymi jej osobami najważniejsze starcie w Krainie Snów! Kto wyjdzie z niego zwycięsko? Czy Ciemność zostanie ostatecznie pokonana?
Jak dla mnie – bomba! Zdecydowanie najlepsza część “Trylogii” Kerstin Gier. Po przeczytaniu książki czuję naprawdę niedosyt, mimo że wszystkie (czy aby na pewno?) tajemnice i niedomówienia zostały rozwiązane. Nareszcie dowiadujemy się, kim jest tajemnicza i legendarna już Secrecy, mama panienek Silver poślubia wreszcie swojego ukochanego, a Anabel robi wielki come back… Do samego końca nie można przewidzieć, co się wydarzy za chwilę i kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem…
Co słychać na sennych korytarzach?
Arthur rośnie w siłę – teraz dosłownie każdy może stać się bezwolną zabaweczką w jego rękach, miłość Liv i Henry’ego kwitnie w najlepsze (no, poza “małym kłamstwem” ze strony Liv dotyczącym jej życia seksualnego), Secrecy wciąż bacznie wszystko obserwuje i komentuje. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Każdy bacznie pilnuje swych rzeczy i drzwi w Krainie Snów, bo… to właśnie w snach dzieje się najwięcej.
Kerstin Gier stopniuje napięcie. Powolutku serwuje czytelnikom różne wydarzenia, stopniując napięcie, aż do samego finału…
Persefono! Stop! – zawołał Henry. – Skończ z tym do cholery!
Podziwiałam go za to, że był w stanie coś uczynić i odezwać się. Sama nie byłam zdolna nawet poruszyć powieką, nie mówiąc o czymś bardziej sensownym.
Na próżno. Persefona sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie zauważała. Po prostu dalej robiła swoje.
Z pewnością to był moment, w którym należało zacząć krzyczeć. W każdej chwili mógł paść strzał i trafić Henry’ego…
Arthur chrząknął. Potem powiedział cicho, lecz stanowczo:
– Persefono Prudence Porter-Peregrin! Natychmiast połóż strzelbę na podłodze.
Nie mogłam widzieć Persefony, bo Henry tkwił niczym skała przede mną, ale po reakcji innych domyśliłam się, że słowa Arthura zadziałały.
Wszyscy zaczęli oddychać.
Autorka zaserwowała czytelnikom dużą dawkę emocji – elementów fantastyczno-sensacyjnych w tej części jest znacznie więcej niż we wcześniejszych tomach. Naprawdę żałuję, że to już ostatnia część. Kto wie, jakie jeszcze zwroty akcji mogła przenieść jeszcze jedna część.
Szata graficzna na medal
Nie sposób nie wspomnieć o szacie graficznej “Trylogii Snów”. Wydanie jest staranne, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Twarda oprawa, błyszczący lakier i bogactwo kolorów sprawiają, że czytelnik chętnie sięga po książkę. Obcowanie z serią książek dla młodzieży Kerstin Gier to prawdziwa przyjemność i uczta dla zmysłów. Nie mogłam doczekać się tej części, ale gdy w końcu trafiła w moje ręce, nie rozczarowałam się! Ogromny plus ode mnie dla Wydawnictwa za żywą, przykuwającą wzrok czerwień na okładce. To strzał w 10!
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy: