„Światło innych gwiazd” Eriki Swyler to niezwykła powieść, bardzo pojemna tematycznie. Gra na emocjach, pobudza wyobraźnię i zachwyca.
Wbrew temu co niekiedy zarzuca się książkom z gatunku science fiction, fantastyka naukowa nie musi być stekiem bzdur mających się na bakier z logiką i wiarygodnością. Jako świetny przykład przeczący tej tezie wystarczy przywołać osobę Stanisława Lema. Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać (mam nadzieję), a jego twórczość wysoko podbija poprzeczkę innym pisarzom sci-fi. Erika Swyler być może nie dorównuje Lemowi, ale – powiedzmy sobie szczerze – mało komu się to udaje. Natomiast jej „Światło innych gwiazd” należy do książek ambitnych, świetnych warsztatowo i głęboko poruszających.
Podróż do gwiazd i do przeszłości
Bohaterką powieści jest astronautka Nedda Papas. Jej historia snuje się dwutorowo, teraźniejszość splata się w niej z przeszłością. W jednej rzeczywistości Nedda podróżuje z innymi astronautami na odległą planetę, którą zamierzają przygotować na przybycie kolonizatorów z Ziemi. W drugiej poznajemy wydarzenia z czasów, gdy Nedda była małą dziewczynką, które spełniły jej marzenia o międzygalaktycznych podróżach i zarazem złamały jej serce.
Erika Swyler w swojej powieści porusza bardzo ważne i bardzo aktualne zagadnienia. Pojawia się kwestia umierającej planety i ginącej ludzkości nękanej skutkami własnej głupoty i krótkowzroczności, które doprowadziły do katastrofy klimatycznej i stały się początkiem końca. Spotykamy również wątki feministyczne zestawiające życie amerykańskich kobiet lat osiemdziesiątych z piękną futurystyczną wizją równouprawnienia w czasach współczesnych Neddzie-astronautce. Swyler zaskakująco sprawnie z punktu widzenia psychologii pisze także o radzeniu sobie ze stratą, relacjach w rodzinie, miłości, strachu i poświęceniu. Operuje przy tym językiem transparentnym i plastycznym. Mnie uwiódł, a oto dlaczego:
Podczas gdy czas pękał nad Easter, Theo wędrował przez dekady dnia i nocy jako rozmigotana aura, płynna, przejrzysta smuga. Poruszał się w niej, jego myśli ślizgały się po falach. Wszystko podróżowało.
Chwila zachwytu, kiedy pierwszy raz zobaczył Betheen na swoich zajęciach, z miętowozielonym ołówkiem zatkniętym za ucho, dotarła do księżyca i musnęła Montes Taurus, gładząc każdy wyłom i zagłębienie tak, jak on dotykał kiedyś skóry za jej uchem. (…)
Światło, które było Theo Papasem, niosło się przez tkankę Wszechświata.*
King, prawda i fikcja
Czy jakieś aspekty książki wzbudziły moje wątpliwości? Na pewno wrażliwszych czytelników należy ostrzec, że niektóre sceny są przeznaczone dla ludzi o mocnych nerwach. Kilkukrotnie nasunęło mi się skojarzenie z mistrzem powieści grozy Stephenem Kingiem, co chyba mówi samo za siebie. Poza tym nieraz zastanawiałam się nad tym, gdzie kończą się fakty, a zaczyna fantazja autorki. Granica między science a fiction jest u niej bardzo płynna. Podejrzewam, że niejeden naukowiec złapie się za głowę podczas lektury tej powieści. Niemniej „Światło innych gwiazd” to książka, którą mogę polecić z czystym sumieniem.
* Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Za książkę do recenzji dziękujemy:
2 Replies to “„Światło innych gwiazd” – Erika Swyler”