12 czerwca tego roku polską premierę miał poruszający dramat Floriana Henckel von Donnersmarcka, Obrazy bez autora. Jak uwikłanie w nazizm, socjalizm i kapitalizm oraz historyczne obciążenie wpływają na jednostkę, jej wrażliwość i twórczość?
Dzieciństwo Kurta Barnerta (Tom Schilling) w Dreźnie, wśród najbliższych, a zwłaszcza u boku kreatywnej i utalentowanej siostry matki, Elisabeth, stanowiło preludium życia ideologicznie napiętnowanego. Hitlerowskie Niemcy naznaczyły życie rodziny pasmem tragedii. II wojna światowa pożarła nie tylko swoje dzieci na froncie. W ramach nazistowskiego programu eutanazji, oczyszczania społeczeństwa z bezwartościowych jednostek, poddana sterylizacji, następnie zamordowana została cierpiąca na schizofrenię ukochana ciotka chłopca. Powojenna rzeczywistość stwarza nowy status quo, rządzi się swoimi prawami. Wymusza kolejne ustępstwa względem systemu, nawet za cenę własnej godności. Niestety, oczy Temidy są zasłonięte. Sprawiedliwość dosięga winnych, przy czym wina u von Donnersmarcka bywa relatywna, wybiórczo.
„Nigdy nie odwracaj wzroku”
Kurt, którego wrażliwość stanowi niejako spuściznę po zmarłej Elisabeth, podejmuje studia malarskie w drezdeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wyróżnia się techniką i talentem, jednak te tłamszone są ramami sztuki socjalistycznej. Notabene wszelkie formy twórczości zobowiązane są do służby politycznej poprawności. Młody artysta – odgórnie ograniczony w swej pracy, ponadto emocjonalnie obciążony i zahamowany wstrząsającą przeszłością, poznaje Ellie (Paula Beer). Związek pozwala stopniowo wyzwalać się Kurtowi, wątpiącemu, poszukującemu własnej ścieżki artystycznej. Wreszcie oboje, ambitni i pełni pasji decydują się uciec na Zachód, w wierze, że odrzucenie ideologicznej cenzury pozwoli na prawdziwą i pełną samorealizację. Jednak nie tylko rzeczywistość skrzeczy. Na drodze do szczęścia staje autorytarny ojciec dziewczyny. Poważany profesor Seeband (Sebastian Koch) rozpoznaje w Kurcie pierwiastek przerażającej i zbrodniczej przeszłości będącej jego udziałem, którą z powodzeniem zataił i odrzucił. Czym podczas II wojny światowej zajmował się szanowany lekarz? Do czego posunie się, by odsunąć córkę od bohatera? Czy Kurtowi będzie dane doznać malarskiego katharsis?
Dramat jednostki
Postać Kurta Barnerta wyrosła z inspiracji osobą i historią Gerharda Richtera – artysty czerpiącego z pop-artu, będącego przedstawicielem sztuki współczesnej. Niemniej wyprowadzona została poza ramy autentycznej jednostki, ku generalnemu, szerszemu ukazaniu pojedynczej postaci w zunifikowanym systemie.
Pamiętam, jak ogromne wrażenie wywarło na mnie wybitne, zresztą oscarowe Życie na podsłuchu von Donnersmarcka. Obrazy bez autora również silnie oddziałują. Z jednej strony otrzymujemy wizualnie, detalicznie piękną, poetycką opowieść o potędze pragnień, miłości i tożsamości, która nawet zepchnięta szuka i potrzebuje ujścia. Motyw przekształcania traumy, doskonalenia rzemiosła wyrosłego z bólu i pamięci stanowi clou. Z drugiej strony reżyser ponownie sięga do relatywizmu, moralności jednostki, zagadnienia przemocy i uniwersalnego charakteru realiów powojennych.
Obrazy bez autora skłaniają do refleksji nad rolą i sensem absolutnej prawdy, która nierzadko upodlona historią, momentem dziejowym, dopiero uwolniona popycha ku naprawdę wielkim i pięknym czynom.
Za możliwość obejrzenia i zrecenzowania filmu dziękujemy: