Dobijamy do połowy stycznia – pierwszego miesiąca roku. Ten nowy początek jest dla wielu linią startu w wyścigu do złożonych sobie obietnic i marzeń ciągle odkładanych na później. Stąd wiele ludzi robi noworoczne postanowienia (nawet jeśli się do tego otwarcie nie przyznają!). Statystycznie rzecz biorąc najczęstszym postanowieniem Polaków jest rzucenie palenia. Drastycznie wzrasta też sprzedaż karnetów na siłownię, basen i zajęcia fitness… Przyznajcie się szczerze: ile z noworocznych postanowień już odpuściliście lub przynajmniej zwątpiliście, że dacie radę w nich wytrwać?
Najczęstszym powodem do rezygnacji z noworocznych planów są trudne początki i pierwsze potknięcia, wraz z którymi spada nasza motywacja i wiara w to, że się uda. W miejscu pozytywnego nastawienia narasta frustracja i rozczarowanie – chyba każdy z nas przechodził przez ten etap. Jak sobie radzić noworocznym spadkiem motywacji, który prędzej czy później nas dopadnie? Dobrym źródłem motywacji są inne osoby – dlatego dziś przedstawię Wam wyjątkowo inspirującą osobę – poznajcie Olę, która prowadzi bloga Operacja Inspiracja.
Witaj Olu, dziękuję że zgodziłaś się na krótką rozmowę. Na początek powiedz mi, czym jest dla Ciebie inspiracja? Masz jakąś własną definicję, czy czerpiesz inspirację garściami z tego, co przyniesie los?
To bardzo trudne pytanie. Zazwyczaj zadaję je swoim gościom na blogu, a tak naprawdę nie zastanawiałam się nad definicją inspiracji. Osobiście staram się czerpać ją ze wszystkiego, co mnie otacza. Wierzę, że najmniejszy impuls może zmienić nasz dzień, rok, a może nawet życie. Dźwięki, smaki, obrazy – każde z nich mają na nas wpływ. Gdybym jednak miała wybrać jedno i największe źródło inspiracji – byliby nią ludzie. Ich historie, spojrzenie na świat. Uwielbiam uczyć się od innych, to najbardziej motywuje mnie do działania.
Czym jest dla Ciebie Twój blog? Czy oprócz tego, że inspirujesz swoich czytelników, inspirujesz i motywujesz też samą siebie?
Wiesz, myślę, że to taka moja mała odskocznia. Wierzę, że w każdym człowieku jest pozytywna energia i dobroć. Kiedyś doszłam do wniosku, że skoro jest nas tylu na świecie, czemu by się tą energią nie dzielić. Lubię pokazywać ludziom, że można zrobić rzeczy ważne przy niewielkim wkładzie pracy i wysiłku. Małe gesty znaczą bardzo wiele. Gdyby każdy zdawał sobie z tego sprawę, świat byłby piękniejszy. Poza tym lubię motywować ludzi do działania. To najcudowniejsza rzecz – patrzeć na to, jak ktoś się rozwija, jak przepełnia go pasja. Uwielbiam to, że każdego stać na wielkie rzeczy i wierzę, że możemy się wzajemnie do tego nakręcać. Moim marzeniem od początku było stworzenie, dzięki blogowi, coś na zasadzie efektu domino: ktoś zainspiruje mnie, więc ja chcę tę inspirację przelać na kogoś dalej, z nadzieję, że on poda ją jeszcze do kolejnych osób, itd.
Jaki jest według Ciebie klucz do spełniania marzeń?
Przede wszystkim wiara w to, że mogą się spełnić. Cała moja rzeczywistość bazuje na marzeniach. Są jak punkty na liście rzeczy do zrobienia. Ich realizacja to moja życiowa misja, największa motywacja. Trzeba być wytrwałym i cierpliwym. Z tym ostatnim akurat u mnie, jak i u wielu, jest dość cienko, ale warto. Marzenia to piękna rzecz. Szczególnie te spełnione…
Jakie największe marzenie udało Ci się do tej pory spełnić?
Ciężko stwierdzić. Każde spełnione marzenie to satysfakcja i ciepełko na serduchu. Myślę, że podróże są takim marzeniem, które staram się nieustannie spełniać. A z takich bardziej namacalnych, to chyba dostanie się na moje obecne studia i wyemigrowanie do Szkocji. Zawsze chciałam studiować to, co studiuję. Spełniam się i jestem szczęśliwa. A to wszystko ciężki uporowi i konsekwentnemu dążeniu do realizacji celu.
Jaką masz radę dla osób, które właśnie zrobiły listę noworocznych postanowień? Co powinny zrobić, by nich wytrwać i zrealizować to, co sobie zaplanowały?
Wytrwałość i wiara w samych siebie. Mamy, jako ludzie, ogromne zasoby energii i inspiracji poukrywane w nas samych i w otaczającym nas świecie. Warto uwierzyć, że przy odrobinie wysiłku na pewno uda nam się je odnaleźć. To, co ja robię od wielu lat, to stosowanie metody małych kroków. Według mnie nie warto porywać się z motyką na słońce. Stawianie sobie małych celów daje nam większe możliwości ich realizacji, a co za tym idzie satysfakcję. Ta nakręca nas do dalszych działań. To bardzo proste. Wystarczy rozłożyć sobie każdy cel na czynniki pierwsze, wyznaczyć małe zadania. Powiedzmy, że chciałabym w tym roku zacząć zdrowy tryb życia. Wiąże się to z dietą, regularnymi ćwiczeniami i mnóstwem wyrzeczeń. Zamiast od razu narzucać sobie je wszystkie, wolę na początku zrezygnować z picia Coca-Coli (od której jestem poważnie uzależniona…), potem zacząć jeść więcej warzyw, w międzyczasie ruszać się. Stawianie sobie ogromnych wyzwań często sprawia, że zaczynamy je nienawidzić. Przecież nie o to w tym chodzi…
A jakie są Twoje postanowienia na ten rok? Masz jakieś interesujące projekty w planach?
Oj, jest ich sporo. Mam wiele postanowień na polu, nazwijmy to, zawodowym. Chciałabym jak najlepiej sprawdzić się na studiach, a potem znaleźć satysfakcjonującą mnie pracę. Oprócz tego, na pewno chcę regularniej prowadzić bloga. Mam na niego kilka pomysłów, które zweryfikuje ilość wolnego czasu i oczywiście INSPIRACJA. No, a z tych mniej poważnych, to – standardowo – więcej ruchu, więcej warzywek, a mniej śmieciowego jedzenia. Trzymacie za mnie kciuki!
Będziemy trzymać! Podróże niezwykle poszerzają horyzonty i wydaje mi się, że podzielasz tę opinię. Prowadzisz na Youtube cykl filmików „Przed Siebie”, w którym dzielisz się swoimi refleksjami na temat podróżowania. Jakie miejsce, które odwiedziłaś do tej pory wywarło na Tobie największe wrażenie?
Faktycznie, swego czasu prowadziłam „Przed siebie”. Chciałam przekonać ludzi do tego, jak łatwo jest w dzisiejszych czasach podróżować. Wyjazdy, zwiedzanie świata, poznawanie nowych kultur to moja największe pasja. Uwielbiam to i uważam, że żadna placówka edukacyjna nie uczy tyle, co wyprawy w najróżniejsze zakątki świata. Otwierają oczy, pozwalają patrzeć na różne rzeczy z zupełnie innej perspektywy. Ciężko stwierdzić, które miejsce zrobiło na mnie największe wrażenie. Każde z nich dało mi coś niesamowitego. No, ale może niech to będzie Nowy Jork. Cudowne miasto. Koniecznie chcę tam wrócić, może tym razem na dłużej.
Preferujesz podróże zagraniczne czy raczej w naszą niedocenianą Polskę?
Przyznam, że zazwyczaj wybieram zagranicę. Głównie dlatego, że podróży nie traktuję jedynie jako zbierania widokówek, ale przede wszystkim jako kolekcjonowanie doświadczeń. To wiąże się z poznawaniem nowych kultur, ludzi, tradycji. Po prostu jestem ciekawa świata. Uważam jednak, że Polska kryje w sobie wiele przepięknych miejsc. Zawsze z uśmiechem wspominam wyprawy w Tatry, czy weekendy w Krakowie. Kocham Mazury, które odkryłam dopiero w tym roku. Świat jest pełen cudów – lubię po nie sięgać, zwłaszcza, że obecnie jest to głównie kwestia chęci.
Podróżnicze marzenie?
Hmm, chyba nie wiąże się ono za bardzo z konkretnym miejscem. Zawsze marzyło mi się po prostu rzucenie wszystkiego, zapakowanie plecaka i ruszenie w świat. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to zrealizować. Chciałabym przejechać wszystkie kontynenty – na stopa, pociągiem, tak naprawdę czymkolwiek i jakkolwiek. Kiedy ktoś pyta mnie o wymarzoną destynację, nie potrafię odpowiedzieć. Jak już mówiłam, świat jest pełen cudów – chcę znaleźć je wszystkie. Przyznam jednak, że Nowa Zelandia jest gdzieś tam zawsze z tyłu głowy. Jeśli uda mi się tam wybrać, będę przeszczęśliwa.
Co chciałabyś powiedzieć komuś, kto jest wiecznym pesymistą, narzeka i swoimi porażkami obwinia cały świat dookoła (nigdy siebie)?
Chyba głownie to, że w życiu warto jest zwracać uwagę na rzeczy drobne. Żyjemy krótko, choć wydaje nam się, że będzie to trwało wiecznie. Zamiast skupiać się na porażkach, lepiej wyciągnąć z nich wnioski i iść do przodu. Cieszyć się tym, że rano świeci słońce, uśmiechać na widok przyjaciela, zachwycać pysznym jedzeniem. Mając oczy szeroko otwarte, dostrzegamy w życiu drobnostki, które są porządną dawką radości i pozytywnej energii. Skupiając się na nich, dużo łatwiej przebrnąć przez porażki, przynajmniej w moim przypadku. Poza tym, święcie wierzę, że każdy jest kowalem własnego losu – pracuj nad sobą, staraj się spełniać i realizować marzenia, a na pewno poczujesz się lepiej.
Bardzo dziękuję Olu za rozmowę – powodzenia w spełnianiu kolejnych marzeń!
Mam szczerą nadzieję, że poczujecie się zmotywowani do sięgania po więcej. Wszystkie marzenia są w zasięgu ręki i to od nas samych zależy, czy się spełnią. Nawet jeśli czasami jest trudno, nie należy się poddawać. Przecież gdyby marzenia osiągało się łatwo, nie cieszyły by nas tak bardzo, prawda?
* zdjęcia z prywatnego archiwum Oli z podróży: 1) i 2) Nowy Jork – 2014 oraz 3) San Fermin – Pampeluna – 2012.