„Statystycznie rzecz biorąc” Janiny Bąk to totalnie odjazdowo-odlotowa książka o, wydawałoby się, skrajnie nużąco-męczącej dziedzinie statystyki.
Czy braliście kiedykolwiek pod uwagę, że można świetnie bawić się czytając o metodach badawczych, wzorach matematycznych, skalach pomiaru i pozostałych elementach tworzących pojemne i potworne hasło: STATYSTYKA? Właśnie. Ja również nie. A może czas odczarować tę dziedzinę i pozwolić oczarować się?
Jeśli ktoś posiada zdolność łamania, niszczenia, obracania w proch smutnych stereotypów, tym kimś musi być Janina Bąk. Może nie tyle, że musi, jednak z własnej woli, a raczej rozbuchanej i niepohamowanej miłości statystycznej właśnie to czyni. Jak wygląda efekt? Zaskakująco. Zaskakująco doskonale.
Poskromić statystykę
„[…] pewien miły człowiek zastanawiał się, jaki jest związek między piciem alkoholu oraz tłustym jedzeniem a zawałami serca. Wymyślił sobie, że w Japonii piją mało alkoholu, jedzą sporo tłustych ryb i mają mało zawałów serca. Następnie sprawdził, co słychać u Francuzów, i odkrył, że ci znowu piją dużo alkoholu, jedzą dużo tłustych serów i też mają mało zawałów serca. Potem popatrzył na Wielką Brytanię – piją stosunkowo niewiele, ale jedzą dość tłusto, mają dużo zawałów serca. Zanotował w dzienniczku badawczym: »wygląda na to, że przyczyną zawałów serca jest język angielski«”.
W „Statystycznie rzecz biorąc” znajdziemy zbiór ogromnie kreatywnych i co zaskakujące – wcale nie oderwanych od rzeczywistości badań naukowych. Dowiemy się między innymi o roli martwego łososia w badaniu reakcji emocjonalnych za pomocą rezonansu magnetycznego. Przekonamy się, czy rzeczywiście wychodząc z psem na spacer (bądź z chomikiem – nigdy nie miałam psa, za to wychodziłam na spacery z chomikami) statystycznie można przyjąć, że mamy po 3 nogi. Czy większym powodzeniem upominkowym ma szansę cieszyć się kokaina, czy może czekolada? Którego badania współautorem był kot naukowca? A wreszcie: o co chodzi z podtytułową czekoladą, Noblem i kazuistyczną próbą udowodnienia zależności otrzymania nagrody od spożycia?
Nie, skala dowcipu i ogrom poczucia humoru nie wpływają na rzetelność merytorycznych treści. Za to stanowią klucz do zrozumienia – bądź podjęcia próby zrozumienia sensu statystyki i prowadzonych badań. Dzięki przyjętej lekkiej autorskiej formie opór tudzież obawy związane z dziedziną statystyki zostają wyśmienicie poskromione.
Na czym polega patriotyzm danych? Dlaczego pod żadnym pozorem – a w zasadzie pod pozorem ognia piekielnego – nie wolno mylić korelacji z przyczynowością? Na te pytania oraz ogrom pozostałych odpowiedzi z nieskrywanym optymizmem udzieli Janina Bąk.
Jeśli kiedykolwiek przemknęło wam przez myśl, że waszym duchowym zwierzęciem może być lama, uważajcie. I nie, nie rzecz w przepastnym spojrzeniu spod firany rzęs bądź wełnistej miękkości – chodzi o plucie wywołane wstrząsem emocjonalnym Jeżeli więc macie tendencję do niehigienicznego i żenującego – jak ja – opluwania pobliskich nieszczęśników wywołanego nagłym strzałem żartu, lub co gorsze – pokaźną salwą dowcipów, nie czytajcie tej książki w transporcie publicznym. Żadnym – sprawdziłam.
*powyższy cytat pochodzi z cytowanej pozycji
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu: