Jako bibliofil uwielbiam dostawać książki na przeróżne okazje. Moje tegoroczne urodziny były dla mnie szczególnie przyjemne, bo wśród prezentów znalazłam powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk „Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord”. Moja przyjaciółka dokonała wyjątkowo trafnego wyboru lektury, zapamiętała bowiem, że od jakiegoś czasu marzy mi się podróż do Paryża. Kupiłam nawet rozmówki francuskie i kalendarz na obecny rok z pięknymi widokami tego miasta, aby przypominały mi o moim żelaznym postanowieniu, że kiedyś się tam w końcu wybiorę – nawet jeśli bezustannie towarzyszy mi nieodparte wrażenie, że w Paryżu byli już dosłownie wszyscy, a ja dotrę tam jako ostatnia. Jeśli tak jak ja chcecie się wybrać do miasta świateł lub darzycie je sentymentem, to ta książka z całą pewnością się Wam spodoba.
„Myślimy, że to my odbywamy podróż, podczas gdy o ona nas kształtuje lub być może zniszczy”
Nicola Bouvier, „Oswajanie świata” („L’Usage du monde” 1963)
Akcja powieści przebiega dwutorowo. Jej fundament tworzy tytułowa bohaterka Rose de Vallenord (właściwie Róża Wolska) – polska malarka żyjąca na przełomie XIX i XX wieku mieszkająca i tworząca głównie we Francji. Co prawda nie zrobiła wielkiej kariery ani też nie zapisała się złotymi zgłoskami na łamach historii, jednak jej intrygujący życiorys zainteresował współczesną badaczkę historii sztuki – Ninę, której przygody stanowią drugi tor powieści. Nina oprócz prywatnych poszukiwań obrazów oraz wszelkich informacji na temat malarki, zmaga się z przytłaczającą ją rzeczywistością – klęską w życiu miłosnym oraz matką, której ulubionym zajęciem jest wpędzanie córki w poczucie winy nawet z najbardziej błahego powodu.
Autorka zabiera swoich czytelników w niezwykłą podróż do Paryża, który jawi się, niezależnie od czasu, jako miasto tętniące życiem i kipiące od emocji, które owocują mnogością intryg, miłości, romansów i skandali. Mam nieodparte wrażenie, że to właśnie emocje są motorem akcji „Podróży do miasta…” i to one sprawiają, że nie można się oderwać od lektury. Książkę połyka się jednym haustem – stajemy się wiernymi towarzyszami Rose de Vallenord podczas jej życiowej podróży, w trakcie której przewijają się miłość, zdrada, rozczarowanie, gorzki smak bycia księżną, słodycz macierzyństwa, pokonywanie rozmaitych barier w karierze malarskiej oraz przeżycie dwóch wojen światowych. Przede wszystkim jednak całe życie Rose determinuje pogoń za szczęściem i spełnieniem. Jako obserwatorzy jej poczynań kibicujemy jej w każdym momencie – a życie wiodła niezwykle ciekawe… Rose to kobieta ciepła i wrażliwa, podatna na to co dyktuje jej serce, ale jednocześnie z odwagą podejmuje się nowych wyzwań i nie boi się zwrotów o 180 stopni – nie sposób nie darzyć jej sympatią.
Nina, z wykształcenia historyk sztuki i wykładowca uniwersytecki, to kobieta na swój sposób bardzo podobna do Rose. Również marzy o szczęściu i miłości i tak jak Rose musi borykać z różnymi przeciwnościami kapryśnego losu. I także postępuje odważnie pomimo różnych obaw, pakując się przy okazji w dość duże kłopoty… Obie muszą radzić sobie z despotycznymi matkami, które mają wpływ na nasze bohaterki przez całe życie. Jednak przede wszystkim Rose i Ninę łączy prawdziwa miłość do malarstwa, wrażliwość na sztukę oraz ogromny sentyment do Paryża – dla każdej z nich Paryż to nie tylko miasto – to miejsce, w którym spełniają się marzenia i dzieje się swoista magia, którą prawdopodobnie tylko osoby darzące Paryż głębszym uczuciem potrafią zrozumieć.
Konwencja przeplatania się czasu współczesnego oraz XIX wieku jest dobrze skonstruowana, sylwetki głównych bohaterek są psychologicznie dobrze zarysowane. Szczególnie tytułową Rose mamy szansę lepiej poznać, gdyż autorka opowiada nam kilkadziesiąt lat jej życia, co sprawia, że mamy szansę utożsamić i zżyć się z nią.
„Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord” to zgrabnie napisana książka będąca połączeniem powieści obyczajowej i przygodowej z wplecionym zarysem istotnych zmian społeczno-politycznych w Europie podczas ostatnich dwóch stuleci. Małgorzata Gutowska-Adamczyk ma na swoim literackim koncie więcej książek o Rose – jeśli chcecie zacząć chronologicznie, to sięgnijcie najpierw po trzy części cyklu „Cukierni pod Amorem” oraz „Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich”. Ja zaczęłam od ostatniej, ale w żadnym wypadku nie przeszkadza to w lekturze. Jeśli przypadnie Wam do gustu postać Rose de Vallenord i zapragniecie zapoznać się lepiej z jej dzieciństwem i młodością, a jestem pewna, że polubicie pióro Gutowskiej-Adamczyk, to na pewno będziecie mieli ochotę sięgnąć po wcześniejsze książki tej autorki. Ja ze swojej strony serdecznie zachęcam do lektury jej twórczości.
Źródło zdjęcia: Empik.