Nie dziwię się, że Bruno Schulz wywołuje nieprzerwanie zainteresowanie. Sama często sięgam po książki, które kreślą sylwetkę pisarza. Czytałam już listy Schulza, książkę o kobietach które były dla niego ważne, a teraz przyszła pora na znaki i miejsca Schulza.
Książka Jerzego Jastrzębskiego pt. “Schulzowskie miejsca i znaki” uświadomiła mi, że wszystko co robił pisarz, stanowiło swoistego rodzaju powtarzalny cykl – kosmiczny, historyczny, liturgiczny, przyrodniczy, obyczajowy, handlowy oraz artystyczno – literacki. Cykle te powtarzały się, tworząc wzory współpracujące ze sobą.
Książka Jerzego Jastrzębskiego ocali od zapomnienia historię jego myślenia o Schulzu. Cieszę się, że są osoby które spisując informacje na temat wielkiego artysty, pozwalają nam bliżej poznać jego kunszt. Dzięki temu utwierdzamy się w tym, że drohobycki pisarz dążył w swojej twórczości do zamknięcia świata w jednej syntetycznej formie.
Lektura jego dzieł pozwoliła mi zrozumieć, że w naszej codzienności odczuwamy życie mocniej gdy upływa: gdy się starzejemy, gdy tracimy siły fizyczne, zdrowie, a także co oczywiste, członków rodziny i przyjaciół, którzy są dla nas ważni. Wtedy zatrzymujemy się na moment, zanurzamy w siebie i odczuwamy: to coś kiedyś było, ale już przepadło i nie powróci.
Choć pisarz walczy cały czas w swoich utworach o powagę i spójność wizji świata, ona wymyka się z jego rąk i jak na ironię, rozpada się. Bardzo podobnie odczuwam świat, dlatego chętnie czytam książki Schulza.
Oprawa książki jest bardzo minimalistyczna. Cenię sobie książki, które posiadają ascetyczną okładkę, a ich treść przekracza granice wyobraźni. Autor przedstawia światło wewnętrzne, które emanuje z opowieści Schulza. Interpretując w sposób przystępny twórczość artysty.
Książka zdecydowanie jest dla osób zafascynowanych pisarstwem Brunona Schulza.
to świat musiał niejako “dojrzeć do Schulza”, aby dostrzec w całej pełni aktualność problematyki i prekursorską rolę artysty z Drohobycza.
Za książkę do recenzji dziękujemy