
Jestem po lekturze kolejnej części serii „Kaczogród” Carla Barksa. Najnowszy tom ma tytuł „Atak robotów i inne historie z lat 1964 – 1966”. Już poniekąd sam tytuł sugeruje, czego możemy się spodziewać.
Jednym z atutów tej serii jest to, że poza komiksami dostajemy dodatek w postaci wstępu, który wyjaśnia pewne kwestie związane z powstaniem tytułowej opowieści. Możemy dzięki temu poznać motywy i inspiracje autora, a tym samym spojrzeć zupełnie inaczej na komiksy.
Skąd pomysł na historie o robotach?
Wcześniejsze komiksy Barksa, które mają trzymać nas napięciu, z reguły dotyczą podróży w nieznane, odkrywania nowych lądów i poznawania tubylców. W latach 60. nastąpiła zmiana, bo w komiksach zaczęły pojawiać się zaawansowane maszyny i roboty mające wyręczać ludzi, a jednocześnie stwarzające zagrożenie. Jest to efektem wydarzeń historycznych, jakie miały miejsce w tamtym okresie. Telewizor był już powszechny w wielu domach, ale technologia postępowała. Odbył się pierwszy lot na księżyc. To zaczęło budzić wątpliwości i wizję przyszłej inwigilacji. Barks w swoich komikach pokazał czarniejszy scenariusz, choć w lekkiej formie. Przykładem jest „Atak robotów”.
O czym jest „Atak robotów”?
Burmistrz Kaczogrodu ma niespodziankę dla wszystkich mieszkańców. Na specjalnym spotkaniu przedstawia Robusia – gigantycznego robota, większego od budynków, który w chwilę potrafi karczować lasy, przekopywać kanały, rozładowywać ciężarówki. Oprócz niego w magazynie miasta stoją jeszcze trzy takie roboty. Każdym z nich steruje siedzący w środku człowiek. Większość zachowuje ostrożność, ale najbardziej przerażony jest Sknerus. Przeczucia go nie mylą. Na spotkaniu z burmistrzem są też Bracia Be mający inny pomysł na wykorzystanie robotów. Co się stanie, kiedy dostaną się do wnętrza?
Za egzemplarz do recenzji: