Do tej pory przygody o Sknerusie McKwaczu i Kaczorze Donaldzie poznałam dzięki twórczości Carla Barksa i Dona Rosy. Tym razem w moje ręce trafił album innego autora – Giorgia Cavazzano. Jakie wrażenie zrobiła na mnie książka „Włoski Skarbiec. Najlepsze komiksy: Giorgio Cavazzano. Tom 1”?
Serię Włoski Skarbiec poświęcono najznakomitszym rysownikom Walta Disneya. Do nich bez zwątpienia można zakwalifikować Giorgia Cavazzano. Albumy zbiorcze związane z jego twórczością wydano w związku z pięćdziesięcioleciem jego twórczości.
Jak wygląda konstrukcja książki?
Jeżeli wcześniej czytaliście albumy z serii „Kaczogród” i „Wujek Sknerus i Kaczor Donald” od razu zauważycie, że konstrukcja książki wygląda nieco inaczej. Od razu rzuciła mi się w oczy inna oprawa graficzna i kolory. Ponadto nie mamy tutaj przeplatanych krótkich i długi opowieści, zamiast tego jest pięć dłuższych historii. Zanim jednak do nich dotrzemy, mamy okazję dowiedzieć się trochę o ich autorze. Możemy przeczytać, jak kształtowała się kariera Włocha i jak rozwinął swój potencjał, kreując przygody disnejowskich bohaterów. Stworzył też parę nowych postaci, które być może kojarzycie. A jak nie, to kilka z nich znajdziecie w tym albumie. Już w pierwszej historii zatytułowanej „Podmorskie królestwo” możemy poznać Królewnę.
Po krótkim wstępie mamy część główną, czyli komiksy. Przed każdym tytułem w kilku słowach opisano genezę i kulisy powstania danego komiksu, co dodatkowo zwiększa przyjemność z lektury. Na końcu jest kilka stron szkicownika. To pozwala podpatrzyć warsztat rysownika.
„Włoski Skarbiec. Najlepsze komiksy: Giorgio Cavazzano” nie tylko dla dzieci!
Chociaż komiksy, w tym te o Myszach i Kaczkach, mogą kojarzyć się z literaturą dla dzieci, to są nie tylko dla nich. Przekonałam się o tym wielokrotnie. W przypadku „Włoskiego Skarbca” też tak jest. Komiksowe historie wciągają bez względu na wiek. Smaczku dodaje otoczka w postaci okoliczności ich powstania i przybliżenie sylwetki autora. To jeden z tych albumów, jakie docenią wszyscy wielbiciele bohaterów z Kaczogrodu.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: