
„Gargulce” to jedna z serii komiksowych, które wyjątkowo przypadły mi do gustu już od pierwszych stron. Trzeci tom zakończył się dość smutnymi wydarzeniami, bo główny bohater traci przyjaciela, ale najnowszy – „Fidiasz”, przynosi Grześkowi nadzieję.
Grzesiek jest chłopcem, który po przeprowadzce znalazł dziwny klucz, dzięki któremu może się przenosić w czasie. Podczas tych wypraw poznaje różne magiczne istoty. Nie brakuje też złych postaci i magów chcących dopaść baśniowe stworzenia. Grzesiek odbywa liczne podróże – ma pomóc je uratować, ale przy tym piętrzą się przed nim kolejne pytania i zagadki. Gwarantuję, że jeśli nie będziecie uważnie śledzić akcji, to łatwo się pogubicie. Dzieje się sporo.
Czy Fidiasz przepadł na zawsze?
Grzesiek ma problemy we współczesnych czasach, a do tego nie żyje Fidiasz i kilka innych bohaterów. Trudno więc, by pałał optymizmem. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest przesądzona. Być może uda się uratować Fidiasza, ale to oznacza kolejną wyprawę. Grzesiek trafia do czasów, w których Fidiasz nie był jeszcze posągiem, ale zwykłym uczniem. Cóż… nie bardzo podoba mu się jego tamtejsza osobowość przyjaciela. No i Fidiasz cały czas spędza z Edną, a to tym bardziej nie podoba się Grześkowi. Musi jednak pamiętać, po co przybył i co ma osiągnąć.
Czekamy na emocjonujący ciąg dalszy
Czy bohater osiągnie swój cel, tego nie zdradzę. Mogę za to powiedzieć, że czeka go jeszcze dużo przygód, bo pytań jest jeszcze sporo. Grzesiek ma świadomość, że przed nim dużo pracy. Fabuła jest niesamowicie zakręcona i nieprzewidywalna, dlatego nawet nie będę zgadywać, jakie rewelacje będą czekać w kolejnym tomie.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: