A dzisiaj kolejna odsłona serii komiksowej „Kaczogród” Carla Barksa”. W tytule „Korona Majów” przenosimy się do Meksyku, by odkryć tajemnice dawnych cywilizacji. Album zawiera też inne historie autora z 1963 roku.
Wielokrotnie podczas czytania komiksów Barksa miałam wrażenie, że czasem nawiązują do prawdziwych wydarzeń lub miejsc. Nie raz też moje dziecko zaskoczyło mnie wiedzą na różne tematy. Po dopytywaniu, skąd to wie, wymieniało właśnie komiksy o kaczkach. Już nie jestem tym zdziwiona. W najnowszym albumie mamy odpowiedź, dlaczego tak się dzieje. Carl Barks przyznał się, że wiele inspiracji czerpie z „National Geographic”. I zagadka wyjaśniona! W tytułowym komiksie – „Korona Majów” również mamy odniesienia do historii. Jak autor wplótł archeologię do lekkiej historii ze Sknerusem McKwaczem?
„Korona Majów” – podróż do Meksyku
Sknerus chciałby zasilić szeregi członków elitarnego klubu archeologicznego. Niestety po raz kolejny mu odmówiono ze względu na brak spektakularnych odkryć. Wkrótce jednak szczęście uśmiecha się do Sknerusa. Kiedy wraz z siostrzeńcami podczas lotu do Patagonii widzi nad Meksykiem dziwny obszar. Istnieje prawdopodobieństwo, że znalezisko to ruiny starego miasta. Tym samym pojawia się nadzieja na dokonanie przełomowego odkrycia. Sknerus nie wie jeszcze jak niebezpieczna i fascynująca czeka go wyprawa. Poza tym nie jest jedynym, który ma ochotę zgarnąć skarby Majów…
Moje spostrzeżenia
Podobnie jak w pozostałych tomach „Kaczogrodu” tak i tutaj cenię sobie dodatkowe informacje na temat genezy przedstawionych historii. Tytułowej „Koronie Majów” smaczku dodaje obecność zdjęć z badań archeologicznych i kilka ciekawostek na temat historii Majów. Inne komiksy dostarczają równie znakomitej rozrywki i spotykamy dobrze znanych bohaterów jak Donald, Magika de Czar czy Bracie Be. „Korona Majów” to kolejny świetny album tej serii, jaki fani kaczek posiadać muszą.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: