
Macie ochotę na dobrą powieść z feministycznym sznytem? Sięgnijcie po “Dirty Dianę” Jen Besser i Shany Feste. Jest wciągająca, odważna, przekorna i nieszablonowa.

Im dłużej mnie dotykał, tym bardziej myślałam sobie, że tak, właśnie tego chcę od szybkiej przygody. Wszystko w jego dłoniach było mi obce. Dotykał mnie i nie umiałam przewidzieć, z jaką zrobi to siłą, ani gdzie dalej przesunie ręce. Kiedy taksówka się zatrzymała, koszulę miałam zadartą po szyję i właśnie próbowałam rozpiąć mu spodnie. Zapomniałam już, dokąd jechaliśmy. A teraz znaleźliśmy się przed jakimś budynkiem, którego nie znałam. Ja naprawdę zamierzałam z nim iść.*
Przytoczony cytat jest fragmentem rozmowy z jedną z kobiet, które opisują swoje seksualne doświadczenia i pragnienia. Wywiady przeprowadza główna bohaterka książki, tytułowa Dirty Diana. Na ich podstawie maluje intymne portrety swoich rozmówczyń. Wywiady wraz z portretami zostają wydane w formie książki. Diana planuje kolejną publikację, ale z pewnych powodów rezygnuje z tego pomysłu. Zamiast realizować się jako artystka, wybiera stabilizację i bezpieczeństwo u boku prawnika z dobrego domu. Wychodzi za mąż, rodzi dziecko i wchodzi w rolę, w której najchętniej widziane są kobiety. Jednak po upływie kilku lat, monotonnych i przewidywalnych, znów budzi się w niej dusza artystki i zaczyna poznawać siebie na nowo.
Erotyka w dobrym stylu
Nie przepadam za erotyczną literaturą. Większość powieści wpisujących się w ten nurt, z jakimi miałam do czynienia, była głupia i płytka. Często budziła niesmak, ocierając się o pornografię. Dotyczy to zwłaszcza współcześnie wydawanych książek reprezentujących ten gatunek.
Czytając “Dirty Dianę”, zostałam mile zaskoczona. Autorki serwują czytelnikowi erotykę na poziomie. Sceny miłosne są opisywane w zmysłowy, emocjonujący sposób, nie przekraczając granic dobrego smaku. Może brakuje w nich wyrafinowania, ale w powieści nie chodzi o gloryfikację samego aktu. Seks jest przedstawiony jako normalna część życia kobiety. Besser i Feste pokazują, że potrzeby seksualne kobiet są czymś całkowicie naturalnym, a w tak zwanych “one night standach” nie ma nic złego. Uświadamiają, że eksperymenty na tym tle również nie powinny budzić odrazy, jeżeli wszystko odbywa się za obopólną zgodą i nikogo nie krzywdzi. Autorki zachęcają do odkrywania własnej seksualności, poszerzania horyzontów. Proponują wychodzenie poza ramy tego, co “przyzwoite” według różnych instytucji i osób usiłujących kontrolować ten obszar życia, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet.
“Dirty Diana” to powieść dla każdej kobiety, niezależnie od jej sytuacji życiowej czy poglądów. Zmusza do zastanowienia się nad własnymi wyborami i dodaje odwagi, a przy tym dostarcza rozrywki. Gorąco polecam.
Czytajcie również: “Tak się rodzą bohaterki” – Claire Vigarello
* Cytat pochodzi z recenzowanej książki (przekład: Agnieszka Walulik).
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy: