Nie jest tajemnicą, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych muzyka elektroniczna królowała na scenie muzycznej. Mam wrażenie, że później, chociaż wciąż obecna, była wypierana przez inne nurty. Jednak po długim czasie można zaobserwować, że ponownie rozkwita w Polsce i zagranicą.
Przykładem jest niedawno recenzowana przeze mnie płyta Half Light, która zyskuje popularność. Dzisiaj chcę opowiedzieć o zespole, który pomimo tego, że jest młody ma duży potencjał i zdobywa kolejnych fanów. Mowa o Divines, formacji, która niedawno wypuściła na rynek swój album.
Zespół tworzą Lulu Zubczyńska i Piotr Łaziuk. Od niedawna w sklepach znaleźć można ich płytę zatytułowaną „Pałace”. Ale nie jest ona jedynym osiągnięciem Divines. Do tej pory wydane były trzy EP-ki i parę klipów. W dorobku są także liczne koncerty w kraju i za granicą. Jakie są moje spostrzeżenia na temat ich krążka?
Zespół z perspektywami
Przede wszystkim większość utworów jest w języku polskim, co nie jest oczywiste biorąc pod uwagę wcześniejszą twórczość Divines. Wyjątkiem jest pierwsza piosenka, czyli „Modern Love”. W każdym utworze wyczuwa się pasję wykonawców, radość z zabawy muzyką i różnymi liniami melodycznymi. Całość tworzy barwną i zróżnicowaną kompozycję. Dobrze stworzona ścieżka instrumentalna nie pozwala się nudzić, jest energetyczna. Słucha się bardzo przyjemnie i już teraz grupa jest wymieniana obok wielu znakomitości grających muzykę elektroniczną.
Różnorodność melodyczna
Jeżeli wziąć pod uwagę treść i wykonanie, utwory kojarzą mi się z piosenkami lat osiemdziesiątych. Były momenty, m.in. przy utworze „Pałace”, kiedy odnosiłam wrażenie, że muzyka jest zbliżona do tego, co niegdyś śpiewała Urszula. Właściwie momentami nawet głos Lulu tak mi się kojarzył. Na płycie znajduje się dziewięć utworów i każdy jest zupełnie inny. Są zespoły, których piosenki są tak do siebie zbliżone, że czasem wydaje mi się, że słucham tej samej melodii ze zmianą słów. Tutaj jest bogactwo dźwięków, co jest niewątpliwym atutem. W niektóre piosenki trzeba się wsłuchać, by zrozumieć sens, inne same wpadają w ucho, by później kołatać się po głowie. Jedne nieco spokojniejsze, inne bardzo żywiołowe. Najprościej mówiąc „Pałace” to płyta, która ma klimat i swój urok. To kolejny przykład na to, że warto zwracać uwagę na zespoły tworzące muzykę alternatywną.
Tracklista:
- Modern love
- Moja miłość nie ma dźwięków
- Pałace
- Nie mów nic
- Riplej
- Bądź
- Głupia
- Sto lat samotności
- Harmonie
Na koniec utwór “Pałace”
Za płytę do recenzji dziękujemy