Polskim czytelnikom Karen Joy Fowler jest znana przede wszystkim z bardzo dobrej powieści „Klub miłośników Jane Austen”, w której fani słynnej Jane odnaleźli ciepło i klimat tamtych historii, choć współczesna wersja jest zdecydowanie bardziej zagmatwana i nieoczywista. Teraz pisarka szturmem podbiła serca czytelników na całym świecie pozycją „Nie posiadamy się ze szczęścia” i trzeba przyznać, że wszystkie zachwyty są jak najbardziej zasłużone.
Rosemary Cook opowiada historię i jak sama mówi, zaczyna ją od środka. Obserwujemy dzieje pozornie normalnej rodziny, ale szybko okazuje się, że za fasadą zwyczajności ukrywają się przeróżne tajemnice. Jedną z nich jest fakt, że Rosemary nie jest jedynaczką, choć na początku takie można odnieść wrażenie. Jej siostra bliźniaczka Fern zniknęła, a jakiś czas później w jej ślady poszedł także brat – Lowell. Rosemary stopniowo przedstawia brakujące elementy tej układanki, a na końcu zaczynamy rozumieć całość.
Siła tej książki w dużej mierze polega na sposobie prowadzenia narracji, gdyż Rosemary zaczyna w pewnym punkcie, w którym wszystko wygląda zwyczajnie i niepozornie, by stopniowo przenosić nas w przeszłość, a po chwili znowu wracać do teraźniejszości. Cała fabuła oparta jest zresztą na tajemniczych zniknięciach Fern i Lowella, a Karen Joy Fowler na szczęście umiejętnie dawkuje napięcie. Nielinearna fabuła może utrudniać odbiór, ale pisarka potrafi prowadzić akcję w taki sposób, że czytelnik ani przez chwilę nie czuje się zdezorientowany czy zagubiony, a nawet tak bardzo pragnie poznać losy tej niecodziennej rodziny, że nie może oderwać się od książki od pierwszej do ostatniej strony.
Autorka bardzo długo trzyma odbiorcę w niepewności tak, że nie ma on pojęcia co naprawdę zdarzyło się w rodzinie Rosemary. Efekt zaskoczenia jest tutaj najważniejszy, więc najlepiej samodzielnie przekonać się, o czym opowiada narratorka i bohaterka. Warto też docenić, że pisarka mimo trudnego tematu, jaki podejmuje, potrafi znaleźć złoty środek, a zatem obok fragmentów poważnych i zmuszających do refleksji występują epizody zabawne i ironiczne. Najbardziej komiczną postacią jest Harlow – przypadkowo spotkana przez Rosemary dziewczyna, która zagości w jej życiu na dłużej:
Nagle Harlow dostrzegła, że od zawsze chciała poznać faceta z zasadami. Człowieka czynu. Terrorystę. Każda dziewczyna o tym marzy, jeśli nie może mieć wampira.
Jednak nawet pozornie nieokiełznana Harlow ma w sobie coś, co dopiero trzeba odkryć.
„Nie posiadamy się ze szczęścia” to przede wszystkim wciągająca, niezwykła historia o stracie, tęsknocie oraz miłości. Jest to też opowieść o tym, jak potrafimy pewne rzeczy wyprzeć z pamięci, żeby łatwiej było nam wytrzymać z tym, co o sobie wiemy. Karen Joy Fowler przedstawia losy wyjątkowo nietypowej rodziny, tylko czy tak naprawdę jakakolwiek rodzina jest do końca typowa i normalna? Na pewno warto przeczytać, a czas spędzony nad powieścią nie będzie tylko świetną rozrywką, lecz także źródłem refleksji nad tym, czym właściwie jest człowieczeństwo.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Poradnia K:
One Reply to “Zacznij od środka – Karen Joy Fowler „Nie posiadamy się ze szczęścia””