Czytelnicy kojarzą Marcina Wolskiego przede wszystkim z wielką polityką i wątkami kryminalnymi. Tym razem postawił jednak na zupełnie inny typ opowieści, a jego „Ciemna brama” pokazuje, że autor poradzi sobie z każdym gatunkiem.
Niespełniony pisarz Jerzy Mirski jedzie do Szczecina z prelekcją dla Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Awaria samochodu wymusza na nim chwilowy postój w Międzyłące, miasteczku, które odwiedził już kiedyś w czasach studenckich. Tam Mirski spotyka tajemniczą dziewczynkę w żółtej sukience, a podróż jej śladem doprowadzi go do ciemnej bramy. Staruszek nagle cofnie się w czasie i wróci do niemal zapomnianego już lata, kiedy jego życie uległo całkowitej zmianie. Jerzy obserwuje poczynania swojego młodszego „ja” i choć nie może interweniować, dowiaduje się, na ile sam ukształtował swój los, a w jakim stopniu zrobili to mniej lub bardziej życzliwi przyjaciele.
Wolski zabiera nas w nostalgiczną podróż do czasów PRL-u, w których układy z władzą oraz chęć osiągnięcia jak najwyższej pozycji okazują się ważniejsze od tego, by zachowywać się po ludzku. W zasadzie mamy tutaj jednak wszystko to, co niezależnie od epoki stanowi istotę naszego bytu: przyjaźnie, miłości, zauroczenia, rozczarowania i zdrady. Wszystkich bohaterów darzymy swego rodzaju sympatią, nawet jeśli trudno popierać ich decyzje czy sposób działania. W centrum zagmatwanych wydarzeń jest dojrzały już Jerzy Mirski obserwujący siebie sprzed lat. Oczywiście nie miał szczęścia i wiele znaczących, za to mało pozytywnych wydarzeń w jego życiu wynikało z zazdrości czy zawiści innych, lecz niekiedy trudno nie potępiać jego głupoty oraz swego rodzaju ignorancji. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że zarówno młodego Jurka, jak i starego Jerzego czytelnik polubi od pierwszej strony powieści.
Najnowsza powieść Wolskiego nie zawiera co prawda wątków kryminalnych, ale jest w niej swego rodzaju napięcie typowe dla tego gatunku literatury. Czytelnik czeka na kolejne rozdziały opowieści, chcąc dowiedzieć się, jak Jerzy znalazł się w momencie życia, z którego przeniósł się w przeszłość, skoro mógł dokonać czegoś o wiele bardziej znaczącego. Na szczęście „Ciemna brama” nie jest jedynie zapisem pesymistycznych obrazów pechowych okoliczności, z których bohater dotychczas nawet nie zdawał sobie sprawy oraz błędnych decyzji, pozornie błahych, a jednak decydujących o jego przyszłości. Książka Wolskiego nie zostawia czytelnika ze smutnym przekonaniem, że pozornie najdrobniejsza decyzja może zmarnować całą naszą przyszłość. W zakończeniu pojawia się zwiastun nadziei, pewnego odrodzenia, które rzecz jasna nie wymaże dawnych błędów oraz nie zrekompensuje straconych lat, ale zostawia nas za to z przekonaniem, że choć przeszłość minęła, przyszłość możemy dopiero zaprojektować po swojemu.
„Ciemna brama” jest powieścią wciągającą, a z pozornie ponurego obrazu czasów PRL-u wyłania się wizja ludzi młodych, zakochanych, niewinnych i przekonanych o tym, że mogą zmieniać świat. I to jest moim zdaniem najważniejszy powód, dla którego warto sięgnąć po tę pozycję.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka