Legenda o porwaniu Sabinek opowiada o tym, jak za czasów Imperium Rzymskiego z plemienia Sabinów w Italii porwano kobiety. To właśnie ten epizod stał się podstawą do stworzenia tytułu powieści Jacka Inglota „Porwanie Sabinek”. Właściwie na pierwszy rzut oka, czytając krótki opis książki można wysnuć wniosek, że mówi ona jedynie o wywożeniu Polek do niemieckich domów publicznych. W zasadzie to wokół tego toczy się cała akcja, ale ponieważ powieść ma znamiona książki psychologicznej, nie jest to jedyny wątek.
Osoby, które chcą czytać tylko o handlu ludźmi mogą poczuć się rozczarowane. Oczywiście książka tego dotyczy, ale ważniejsze jest co innego: psychika, retrospekcje i przemyślenia jednego z kierowców, który przewoził nieświadome nastolatki do pracy „w rajchu”. Nie jest to łzawa historia, a opowieść o tym jak z pozycji konspirującego za czasów PRL –u bohatera, przepełnionego wzniosłymi ideami, można stoczyć się na dno, stać się bezdusznym łotrem, który przyczynia się do cierpień naiwnych młodych kobiet… W zasadzie przez całą książkę obserwujemy podróż z Polski do Niemiec z kolejną dziewczyną, Martą. Dziewczyna jest przekonana, że jedzie pracować jako kelnerka, nie podejrzewa, co ją czeka… W trakcie drogi, do bohatera wracają wspomnienia, przemyślenia na temat czasów minionych i tego, co przyniósł rozpad komunizmu.
Towarzyszy mu Jacek, choć może „towarzyszy” to zbyt mocne słowo. Jacek jest zmarłym przyjacielem kierowcy, który pojawia się w szybach, czy lustrach, żeby z niego drwić, prawić morały, dokazywać. Czy faktycznie odwiedza go duch przyjaciela? Czy jest to odzwierciedlenie sumienia? Trudno powiedzieć, ale odgrywa bardzo ważną rolę do samego końca. A kim jest typowa Sabinka? Mieszka w zabitej dechami wsi, pochodzi z ubogiej rodziny wielodzietnej, jest słabo wykształcona i bardzo chce zakosztować innego życia. Na jednej z wiejskich dyskotek poznaje bogatego mężczyznę, który obiecuje jej złote góry i pomoc w znalezieniu pracy w Niemczech. Potem wystarczy tylko spakować walizkę i czekać w wyznaczonym miejscu…
Mnie osobiście książka bardzo poruszyła. Dotyka wielu społeczno – kulturowych problemów, opisuje historię Polski, wartości, a raczej ich brak w wyzutym z emocji, zimnym społeczeństwie. Audiobook, którego miałam okazję wysłuchać był czytany przez Sławomira Hollanda. Przyznam szczerze, że jest to pierwsza książka, którą zdecydowanie wolę w wersji audio. Raczej rzadko zdarza się, by audiobook aż tak przebijał wersję papierową. W tym wypadku tak jest. Głos lektora, jego głębia, spokój, czasem wyrafinowanie w opisywaniu niektórych faktów, działa na wyobraźnię. Czasem może nawet zbyt dosadnie… Przez sposób, w jaki przedstawia całość, łatwo można wyobrazić sobie wszystko, co opisuje. Być może jest tak dlatego, że Holland jest doświadczonym aktorem i od lat możemy oglądać w wielu filmach i serialach.
Całość oceniam bardzo wysoko. Zachęcam gorąco do sięgnięcia po tą pozycję. Ręczę za to, że nagle więcej spraw przestanie być w kolorze czerni i bieli, a zyska bardzo wiele odcieni szarości. Jeśli interesujecie się społeczeństwem, motywami jakie skłaniają poszczególne jednostki do działań i zależności jakie są między ludźmi, „Porwanie Sabinek” jest propozycją idealną! A poniżej krótka próbka tego, co znajduje się na płycie:
Za audiobook do recenzji dziękujemy
I am really impressed along with your writing abilities as neatly as with the format for your
weblog. Is that this a paid topic or did you modify it your self?
Anyway keep up the nice high quality writing, it’s uncommon to peer a great weblog like
this one today..