Król Nowego Orleanu powraca! Jesteście gotowi na drugi tom Trylogii Mount?
Keira Kilgore ma ognisty temperament i cudowne ciało. Ta silna, odważna kobieta nade wszystko ceni niezależność – choć stanowi własność tyrana. Nie ma prawa decydowania o swoim losie, mimo że podejmuje decyzje biznesowe jako właścicielka i szefowa rodzinnej destylarni. Jeszcze całkiem niedawno wierzyła, że jest wdową, jednak okazało się, że jej uznany za zmarłego mąż żyje. I jest równie podły jak dawniej!
Lachlan Mount stanowi prawo i ustala zasady w Nowym Orleanie. Nikt nawet nie próbuje kwestionować jego żądań. Gdy sięgnął po Keirę, oczywiste było, że odtąd jest jego zabawką. Dziewczyna stała się własnością najbardziej bezwzględnego i bezlitosnego tyrana, jaki kiedykolwiek kontrolował Nowy Orlean. I chociaż Mount wyzwala w niej najgorsze instynkty, a rozum każe jej go nienawidzić, ciało pożąda tego okrutnego mężczyzny każdym nerwem. Keira pragnie więc tylko ocalić duszę i serce.
Meghan March, w przypadku tej serii, rozkręca się z książki na książkę. W pierwszym tomie, czyli „Królu bez skrupułów” coś mi momentami zgrzytało, ale bardzo wciągnęło mnie swoja fabułą. W przypadku „Niepokornej królowej” nie miałam już żadnych wątpliwości. Książka wciągnęła mnie od samego początku. Na jaw wyszło kilka ciekawych informacji, które pobieżnie pojawiły się w już w pierwszym tomie. Do tego dochodzą interesujące i zaskakujące wydarzenia w trakcie fabuły. A na deser szokujący finał. Czy można chcieć czegoś więcej?
Powieść jest krótka, bo liczy zaledwie dwieście dwadzieścia osiem stron, ale to dwieście dwadzieścia osiem stron konkretnej fabuły, bez lania wody. Żadnego zapychania stron dla dodania jej objętości. Krótkie rozdziały, które dodają akcji dynamizmu.
Powiedziałem Hyde’owi prawdę: nigdy nie chodziło mi o pieniądze. Zawsze chodziło mi o nią. Był ślepy na skarb, który miał w dłoniach, ale ja taki nie jestem. Widzę w Keirze Kilgore to, jaką kobietą się staje – jedyną, która może być tak silna, by stanąć przy moim boku i rządzić imperium.
Jeśli Lachlan Mount wzbudził Wasze zainteresowanie, to mam dla Was świetną wiadomość. To właśnie on rządzi w narracji tego tomu i to jego oczami poznajecie większość historii. Nie trudno się domyślić, że dodatkowo podkręca to i urozmaica akcję. Poznacie także więcej informacji na temat motywów, które nim kierowały, kiedy planował układ z Keirą. Ona sama przechodzi wewnętrzną metamorfozę. Zmienia swoje nastawienie do Mounta i całej sytuacji, w której znalazła się wbrew własnej woli. Jak to się rozwinie? Przekonajcie się sami.
Cieszę się, że gdy kończyłam lekturę „Niepokornej królowej” na półce od razu czekał na mnie finałowy tom Trylogii Mount, czyli „Imperium grzechu”. Po takie scenie na zakończenie książki, po prostu nie da się czekać. Chce się wiedzieć, co będzie dalej. Meghan March można z pewnością dopisać do grona autorów będących mistrzami cliffhangerów.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu
Ja dopiero mam zamówioną “Niepokorną królowę”. Recenzja zachęca do czytania.
W takim razie polecam od razu zaopatrzyć się w “Imperium grzechu”, bo po takim zakończeniu trudno będzie wytrzymać w niewiedzy ;) Kasia