„Moja kuzynka Rachela” to powieść napisana ponad pół wieku temu, ale nawet po pięćdziesięciu latach czyta się ją z zapartym tchem.
Podobno Daphne du Maurier była muzą Alberta Hitchcocka i inspiracją dla Stephena Kinga. Słynne „Ptaki” Hitchcocka powstały na podstawie opowiadania du Maurier. Jej proza wzbudza niepokój i wywołuje koszmary senne, ale także zachwyca wspaniałym językiem i genialną techniką budowania napięcia.
Imponująca jest również umiejętność konstruowania postaci przez du Maurier. Potrafi ożywić swoich bohaterów i nadać im bardzo indywidualny ton. Widać to wyraźnie nawet u osób mniej istotnych dla fabuły. Pod tym względem przypomina autora „Ojca chrzestnego” Mario Puzo. Nawiasem mówiąc, taki adwokat tytułowej Racheli Enrico Rainaldi z powodzeniem wpasowałby się w gangsterski świat włoskich mafiosów w którejś z powieści Puzo.
Winna czy niewinna?
Chodzi o to, że życie trzeba wytrzymać i przeżyć. Tylko jak przeżyć? – oto jest problem. Codzienna praca, obowiązki – to nic trudnego. Zostanę sędzią pokoju jak Ambroży, a czasem członkiem parlamentu. Jak wszyscy w rodzinie, będę szanowanym i poważanym obywatelem, godnie uprawiającym ziemię i dbającym o swoich ludzi. I nikt nie odgadnie, jak wielki przygniata mnie ciężar i każdego dnia, nękany wątpliwościami, zadaję sobie pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi. Czy Rachela była niewinna, czy winna? Może i tego dowiem się w czyśćcu.
Jakże słodko i pięknie brzmi jej imię, kiedy wymawiam je szeptem. Pozostaje na języku, zdradliwe i powolne w działaniu jak naprawdę skuteczna trucizna. Z języka przechodzi na spieczone wargi, z warg zaś do serca. A serce rządzi ciałem i umysłem. Czy kiedykolwiek pozbędę się z myśli tego imienia? Za lat czterdzieści, pięćdziesiąt? Czy pozostawi na zawsze w mózgu ślad chorej tkanki? Maleńką komórkę w krwiobiegu, niezdolną do tego, by wraz z innymi podążać do zdroju, jakim jest serce. (…)*
Autor przemyśleń z cytatu wyżej to Filip, główny bohater romansu. Opowieść du Maurier jest przedstawiona z jego perspektywy, w narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu czytelnikowi łatwiej jest się z nim utożsamić. Ukochany kuzyn Filipa Ambroży umiera za granicą, krótko po wzięciu ślubu z piękną Rachelą, ale jego majątek przechodzi na Filipa. Z jakiegoś powodu, pomimo ślubu, Ambroży nie zmienia treści zapisu. Filip nabiera podejrzeń, ale gdy niespodziewanie w jego domu zjawia się wdowa po kuzynie, prawdziwa femme fatale, dwudziestoparoletni i niedoświadczony chłopak wbrew sobie zakochuje się w niej. Historia zdaje się zataczać koło, ale finał zaskakuje i wcale nie jest tak jednoznaczny, jak mogłoby się wydawać.
Dla przyjemności i ku przestrodze
„Moja kuzynka Rachela” wciąga, bez dwóch zdań. Po raz pierwszy wydano ją dość dawno, bo w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a w Polsce doczekała się tłumaczenia dopiero w 1992 r. Jest jednak uniwersalna, ponieważ opowiada o ludziach i ich uczuciach, a ludzka natura nie zmienia się tak szybko. Czytajcie dla przyjemności i… ku przestrodze.
A jeśli, tak jak ja, zatoniecie w tej historii, sięgnijcie też po inne książki Daphne du Maurier, na przykład po głośną „Rebekę” (ciekawostka – na Netfliksie można zobaczyć jej ekranizację z cudowną Lily James).
* Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy:
One Reply to “„Moja kuzynka Rachela” – Daphne du Maurier”