Dor żył wtedy, gdy nieznane było pojęcie czasu, gdy nie było pory pracy, pory obiadu, pory spania, nie liczono dni, miesięcy, lat. Poznajcie Dora – człowieka, który liczył, obserwował, który chwytał cienie, nim zrobili to Egipcjanie. Człowieka, który jako pierwszy zatracił się w rachubie czasu. Poznajcie Ojca Czasu…
Czy potraficie wyobrazić sobie świat bez czasu? Czym jest czas, który pojawia się w tak wielu zwrotach: spędzać czas, zabić czas, zdążyć na czas, przyspieszyć czas, stracić poczucie czasu? Mierzymy go wszędzie, odmierzają go nasze telefony, komputery, godziny odjazdów pociągu. Zawsze na coś czekamy, na jutro, na umówione spotkanie, na wakacje, na odpoczynek. Odliczamy minuty, godziny i dni… Dlaczego? „Żeby wiedzieć” – powiedziałby Dor, skazany na zatrzymanie w czasie za jego odliczanie i pragnienie władaniem słońcem i księżycem. Skazany na wieczne słuchanie próśb i błagań ludzkości o więcej czasu. Dor odzyska wolność, gdy odnajdzie dwie osoby, z których pierwsza chce zbyt wiele czasu, druga chce go zbyt mało i nauczy je tego, czego sam się nauczył przez stulecia samotności: „Bóg nie bez powodu wyznacza kres ludzkich dni”. Dwoje ludzi, dwie różne historie, dwa życia, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Dwie osoby, które chcą zmienić zapisany dla siebie czas.
Sarah Lemon. Współczesna nastolatka, jedna z najlepszych uczennic w klasie, najmniej popularnych dziewcząt w szkole i córka w nienajlepszych kontaktach z rozwiedzionymi rodzicami. Marzenie o studiach medycznych wymogło na niej wolontariat, w celu zdobycia doświadczenia. Los chciał, że w schronisku dla bezdomnych, do którego chodzi w każdą sobotę pracuje Ethan – najpopularniejszy chłopak w szkole. Gdy w końcu dziewczynie udaje się nawiązać z nim nić sympatii i umówić na randkę, z niecierpliwością odlicz czas. Tak długo trzeba czekać na ten dzień. Tak mało czasu, by się przygotować. Gdy wreszcie dochodzi do wymarzonego spotkania dziewczyna jest w siódmym niebie. Nareszcie ktoś ją pokochał, nareszcie ktoś jej pragnie, nareszcie to nie jest ta beznadziejna Sarah. Niestety później ich kontakty są znikome, ograniczają się do wymiany kilku zdań w sobotę i w dodatku Etan wyraźnie unika przypadkowych kontaktów z Sarah szkole. Sarah wmawia sobie, że coś zaiskrzyło i postanawia sprawić ukochanemu prezent pod choinkę – wymarzony zegarek. Tak poznaje Dora, który sprzedaje dziewczynie czasomierz. Kiedy po wielu próbach doręczania prezentu, Ethan zjawia się na spotkaniu, Sarah wyznaje swe uczucia, które chłopak publicznie wyśmiewa później na fb wśród poparcia rzeszy znajomych. Zrozpaczona Sarah nie wytrzymuje, podejmuje decyzję – postanawia popełnić samobójstwo.
Vincent Delamonte – czternasty na liście najbogatszych ludzi osiemdziesięciokilkulatek. Choruje na śmiertelny nowotwór, który jest już w ostatniej fazie zaawansowania, co zmusza Vincenta do dializy kilka razy w tygodniu. Nawet podczas zabiegów w szpitalu, towarzyszą mu terminarz, komputer oraz telefon. Szkoda tracić czasu, lepiej go inwestować, skoro go tak mało. Ma wszystko, o czym marzył, gdy jako dziecko stracił dom i rodzinę. Vincent to klasyczny przykład człowieka obrazującego powiedzenie „od pucybuta do milionera”. Doszedł tak daleko, że wydaje mu się, że jego życie nie może się tak skończyć. Wózek inwalidzki, przetaczanie krwi, ciągłe leki i powolna śmierć w męczarniach… Dzwoni do działu badań, by znaleziono za wszelką cenę informacji na temat… nieśmiertelności. Znajduje odpowiedź na swoje pytanie – kronikę, konserwację ludzkich istot przez zamrożenie w celu ich reanimacji w przyszłości, gdy medycyna będzie w stanie sobie poradzić z problemem. Skoro nie potrafi śmierci pokonać, może by ją przeczekać? Chłodne kalkulacje, obliczanie inwestycji, grono prawników mających zabezpieczyć go na przyszłość i prośba o zegarek, najlepszy, najstarszy zegarek, jaki uda się znaleźć. Dostarcza go Dor…
Kiedy żywot Victora i Sarah niemal dobiega końca, Dor postanawia w ostatnich minutach zatrzymać czas i połączyć ich losy. Poznają siebie, swoje historie, oboje wiedzą, że umierają oddając ostatnie tchnienia. Czy ukazane przez Ojca Czasu zdarzenia z przeszłości i przyszłości pozwolą na zmianę myślenia? Czy uda im się odnaleźć prawdziwy sens czasu? Tylko człowiek odmierza czas i tylko człowieka paraliżuje strach, że nie zdąży. „Zaklinacz czasu” Mitcha Alboma to dosyć nietypowa lektura, w której można łatwo dostrzec elementy naszego codziennego uzależnienia od czasu. Autor porusza pewne kwestie egzystencjalne, nad którymi na co dzień się nie zastanawiamy, pobudza do refleksji nad tym, co jest w życiu najważniejsze. Jest to jedna z tych pozycji książkowych, które nie pozostają bez echa.
Na koniec chciałabym Was zostawić z pewną sentencją do przemyślenia. Cytując autora „Zaklinacza czasu”: „ Nigdy nie jest za późno, ani za wcześnie. Jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Istnieje plan.”
Poniżej krótki film skłaniający do refleksji nad ludzkim przemijaniem.
Okładka: Empik.