Dzisiaj chciałabym zaproponować Wam nieco inną lekturę, niż dotychczas udawało mi się Wam zaprezentować. Tym razem zabieram Was w podróż do niedawnej przeszłości, w której główną rolę odgrywały znakomite rody, a mianowicie arystokracja. Każdy kojarzy mniej więcej to słowo z wysokim urodzeniem, bogactwem, przepychem, wykwintnymi i niezmiernie szykownymi balami czy wystawnym życiem. Tzw.: “wyższa sfera” niejednokrotnie miała wpływ na losy danego państwa i podległego mu ludu, bowiem to do niej należało wszystko to, co najlepsze. To właśnie arystokracja posiadała rozległe posiadłości i majątki ze względu na więzy krwi, ale także spory bagaż tradycji i obyczajów – znanych od pokoleń. Chcecie dowiedzieć się coś więcej na temat kojarzenia małżeństw, wychowywania dzieci, manier w towarzystwie? Poznajcie losy Christine – bohaterki książki Jak przestałam być arystokratką.
Hrabina Christine von Bruhl pochodzi z rodu hrabiego Henryka von Bruhla, który odznaczył się na kartach historii. Przede wszystkim był on pierwszym ministrem i dobrym przyjacielem króla Polski Augusta III Sasa, co stawiało go jeszcze wyżej w świetle arystokratów, nie tylko ze względu na zajmowaną pozycję, ale i mocne więzi łączące go z królem. Christine poznajemy jako córkę dyplomaty, który nawet kilka razy w roku, podróżował wraz z całą rodziną po najpiękniejszych zakątkach świata. Dlatego też, młoda dziewczyna wychowywała się w kręgu różnorodnych kultur, wierzeń i tradycji, a mianowicie w Akrze, Brukseli, Londynie czy Bonn. Główna bohaterka wywodząca się z arystokratycznych kręgów, z przymrużeniem oka opowiada o wartościach i obyczajach, które panowały w kręgach wyżej urodzonych. Momentami z ironią przedstawia różne kwestie, które współcześnie wydają się bardzo kontrowersyjne np.: kojarzenie małżeństw według linii urodzenia aby powiększyć majątek łącząc dwa różne rody, posiadanie licznej rodziny, dzięki której arystokracja nigdy nie zginie, ale także luksus i przepych,który musiał być na każdym kroku prezentowany wszystkim, a w szczególności ludziom z “gorszej sfery”. Christine opowiada także o barierach stanowych XIX i XX wieku, wyuczonej metody prowadzenia konwersacji oraz chociażby ciążącego obowiązku jak najwcześniejszego wyjścia za mąż. Czy nasza bohaterka pasuje do tego schematu? Z ulgą dowiadujemy się na początku powieści, że wcale nie chce być ona kojarzona ze sztywnymi regułami arystokratycznych kręgów. Jak w takim razie potoczą się jej życiowe losy? Przekonajcie się sami.
Christine jako dojrzała dziewczyna obyta w świecie, dzięki licznym podróżom z rodziną – postanawia nie marnować życia na przedłużanie więzów krwi. Postanawia udać się na studia, co wyjątkowo wywołuje niemałą kontrowersję. Arystokratka powinna przecież zgodnie z rytuałem wyższego rodu – wyjść za mąż i opiekować się mężem, dziećmi, domem. Christine jednak nie zniechęca się brzemieniem jakie niesie na swych barkach i śmiało wychodzi losu na przeciw – na studiach poznaje wielu ciekawych ludzi, różnorodne miejsca, ale także i poglądy na otaczający świat. Wszystko to czego doświadcza, umiejętnie zestawia z tym, co przekazali jej rodzice, dziadkowie i inni członkowie znamienitego rodu. Nie może pojąć, jak bardzo różni się świat od tego w którym niegdyś żyła. Rozpoczyna wkrótce pracę jako dziennikarka i nieoczekiwanie znajduje miłość swojego życia – pochodzącego z kompletnie odmiennego świata mężczyznę, który na dobre zagościł w jej sercu. Schrat to początkujący malarz, plastyk i wschodzący artysta, który na dodatek pochodzi z rodziny o odmiennych tradycjach i wartościach. Czego w imię miłości można się wyrzec i z jakich luksusów zrezygnuje nasza bohaterka?
Christine z przejęciem obserwuje powstające na świecie ruchy feministek, tworzące się radykalne ugrupowania, powstające religie czy używki. Jest świadkiem tego, jak dawne schematy wychodzą z obiegu i są zastępowane zupełnie odmiennymi katalogami wartości. Świat przełomu XIX i XX wieku to czas, w którym tradycje uchodzą gdzieś na bok, na znaczeniu tracą również obyczaje i przyjęte niegdyś prawdy. Jak arystokrata odnajdzie się w takiej rzeczywistości? W jaki sposób wartości wyniesione z domu, ulegną zmianie? Dawno w moje ręce nie wpadła tak humorystyczna książka, która z pewnym dystansem i uśmiechem – podchodzi do nieco kontrowersyjnych kwestii. Christine opowiadając o swoich doświadczeniach, przytacza także zasady według których, postępowałaby jako arystokratka: nienaganna prezencja, powściągliwe kontakty z mężczyznami, odpowiedni strój, konwersacja na poziomie. Niejednokrotnie ma się wrażenie jakby sama bohaterka drwiła z niektórych, przyjętych reguł uważając je za niedorzeczne. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zachęcam do sięgnięcia po Jak przestałam być arystokratką.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: