Asteriksa i Obeliksa nie trzeba nikomu przedstawiać, bo każdy zna przygody dzielnych Gallów. Dzisiaj jednak będę chciała zachęcić do przyjrzenia się galijskiej wiosce z nieco innej perspektywy, a na pierwszym planie będą zwierzęta. Komiks „Idefiks i Nieugięci. W tej dzielnicy żadnej łaciny!” to prawdziwa gratka dla fanów Asteriksa.
W ramach przypomnienia wspomnę, że Idefiks jest małym sympatycznym pieskiem należącym do Obeliksa. Zawsze gdzieś tam się przewijał i kręcił pod nogami, ale teraz staje się głównym bohaterem ciekawej serii komiksowej.
Kogo spotkamy w książce?
Podczas lektury jesteśmy w Galii, w tle widzimy osoby, jakie już znamy z komiksów i filmów animowanych. Są Gallowie i są Rzymianie. Na pierwszym planie są zwierzęta. Głównym bohaterem jest wspomniany Idefiks, ale oprócz niego jest grupka Nieugiętych. Do bandy należy suczka Fryga, buldog Rygoriks, kotka Przechera, sowa Nocolotiks i stary zwariowany gołąb Astmatiks. Wspólnie spędzają czas i przeżywają liczne przygody. I oczywiście lubią drażnić swoich rzymskich odpowiedników. Psy Rzymian i kotka Monaliza cały czas mają z nimi na pieńku.
„Idefiks i Nieugięci” – co zawiera tom 1?
W albumie są trzy odrębne historie. W każdej z nich mamy ogromną dawkę poczucia humoru. Pierwszy komiks to „Piłeczka Loftki”, w której na jednej piłce należącej niegdyś do legendarnej suczki zależy i Nieugiętym i Monalizie. Zwierzęta są w stanie zrobić wiele, by wejść w jej posiadanie.
Druga historia to „Fluctuat N-Iczk! Mergitur!”. Tytuł brzmi jak nazwa groźnej choroby i sporo w tym prawdy. W wiosce zarówno ludzie, jak i zwierzęta zaczynają mieć czkawkę. Zaczynają na nią „chorować” również Rzymianie. Pojawia się pytanie, co to za tajemnicza przypadłość i skąd się wzięła?
I ostatnia historia „Labieniusie, nie dopadniesz mnie!” opowiada o tym, jak piosenka nieco obśmiewająca Rzymian może pewnemu Gallowi przynieść duże problemy.
Jeśli lubicie humor i klimat typowy dla Asteriksa, to z pewnością ta seria również przypadnie wam do gustu. A już szczególnie pokochają ją młodsi czytelnicy.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: