
Pamiętacie jeszcze recenzję komiksu „Herkules. Agent międzygalaktyczny” o szkole dla młodych kosmitów, którzy w przyszłości mają zostać agentami? Jestem po lekturze drugiego tomu tej serii – „Intruz”. O czym jest i jakie są moje wrażenia?
Jak już wiecie, Herkules jest jednym z uczniów międzygalaktycznej szkoły. Dostał się do niej tylko dlatego, że zajął miejsce swojego brata… Wątpi w siebie i swoje możliwości, wie, że w normalnych okolicznościach nie zostałby wybrany. Po raz kolejny okaże się, że jak na ironię wiele będzie zależało właśnie od niego.
Zaraza w szkole
Tym razem Herkules nie wyrusza na Ziemię i nie poznaje żadnych dzieci, ale czeka go bardzo niebezpieczna przygoda. Podczas zajęć na zewnątrz szkoły jeden z nauczycieli zostaje ugryziony przez migranta. Od tej chwili w szkole rozprzestrzenia się tajemnicza i groźna choroba. Dyrektorka z jednej strony czuje, że powinna wpuścić migrantów, z drugiej strony to może zagrażać bezpieczeństwu uczniów i nauczycieli.
Czas ucieka, zbłąkani wędrowcy czekają na zewnątrz, a tajemnicza przypadłość dotyka kolejne jednostki. Nikt nie podejrzewa jednak, że to wcale nie jest przypadek, a szkole zagraża coś gorszego aniżeli zaraza. Jak się okazuje, to Herkules jest jednym z ostatnich, jakich choroba nie dosięgła i to właśnie on dostanie odpowiedzialne zadanie.
„Herkules. Agent międzygalaktyczny. Intruz” – czy warto?
Jak najbardziej! To przygodowa książka, w której na brak akcji narzekać nie może. Ponadto Herkules ma podobne problemy i wątpliwości, z jakimi mierzy się wiele dzieci. Jest dzięki temu jednym z wartościowych tytułów. Po tom drugi najlepiej sięgnąć po przeczytaniu pierwszej części. Chociaż mamy do czynienia z odrębną fabułą, to w tomie pierwszym można dowiedzieć się więcej na temat szkoły i jej misji. Za to w najnowszej książce jest wyjaśnienie tego, co właściwie stało się z bratem Herkulesa. Zakończenie wskazuje, że wkrótce będzie ciąg dalszy. Co tu dużo mówić – ja już czekam na kolejny tom.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: