Akceptacja własnego ciała jest bardzo ważna. Nie ma ludzi idealnych, a wstyd związany z fizycznymi niedoskonałościami potrafi mocno utrudnić życie. Książka Tyler Feder “Ciała są super” pokazuje, że każde ciało – niezależnie od jego wyglądu – jest w porządku.
Ruch społeczny promujący ciałopozytywność pojawił się już w latach 60. ubiegłego wieku. Jednak rozkręcił się na dobre dopiero stosunkowo niedawno. Paradoksalnie w dużej mierze zawdzięcza swoją popularność mediom społecznościowym, które zalewał hejt związany z wyglądem odbiegającym od powszechnie przyjętego kanonu piękna.
W momencie gdy ciałopozytywność stała się modna, instagramerki podchwyciły temat i dzięki temu udało się wykorzystać social media do rozpropagowania idei body positive. Wiele celebrytek zamieszczało na swoich profilach zdjęcia bez makijażu, z widocznymi fałdkami czy krostkami. Dorastające dziewczyny – najbardziej wrażliwe na kwestię samoakceptacji – miały okazję przekonać się, że to, co dotąd widziały na zdjęciach, najczęściej miało niewiele wspólnego z prawdą.
Pochwała tolerancji
Jestem całym sercem za ciałopozytywnością i bardzo się cieszę, że ruch wciąż cieszy się powodzeniem. Podtrzymujmy ten trend! Choćby czytając i polecając lektury, które go rozpowszechniają, właśnie takie jak “Ciała są super” Tyler Feder.
Książka jest kierowana do najmłodszych czytelników, od trzeciego roku w górę. Składa się z kolorowych ilustracji, na których widać ludzi różniących się wiekiem, wzrostem, wagą, kształtem poszczególnych części ciała, kolorem skóry, włosów, oczu. Każdy obrazek jest opatrzony krótkim tekstem mówiącym o tym, że różnice w wyglądzie nie powinny być negatywnie postrzegane. “Ciała są super” to pochwała tolerancji.
Kiedy dzieci stają się nauczycielami
Czytałam tę książkę razem z czteroletnią córką i zwróciłam uwagę na ciekawą rzecz. Moje dziecko w żaden sposób nie oceniało bohaterów. Garbate nosy, wąskie usta, blizny, znamiona, ciemna skóra, owłosione brzuchy, “oponki”, niepełnosprawności – dla niej to były po prostu cechy, których nie poddawała żadnemu wartościowaniu. Myślę, że pod tym względem wszyscy powinniśmy brać przykład z dzieci, w których jeszcze nie narosły żadne uprzedzenia.
Czytaj także: Szczepionka na ksenofobię.
* Wszystkie grafiki pochodzą z recenzowanej książki.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy: