Zapraszam do recenzji kolejnej komiksowej adaptacji kryminału królowej kryminału Agathy Christie. Tym razem sięgnęłam po tytuł „Zbrodnia na festynie”. Z jaką sprawą zmierzy się Herkules Poirot?
Kiedy pierwszy raz czytałam komiksową wersję książki Agathy Christie, nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać i czy będzie to wierne odzwierciedlenie pierwowzoru. Teraz już pewne oczekiwania miałam.
Czy na festynie jest morderca?
W niewielkim miasteczku planowany jest festyn. Jego główną atrakcją ma być oryginalna zabawa „Polowanie na mordercę”. Jej uczestnicy mają podążać za tropami, szukać poszlak i śladów. Za ich przygotowanie odpowiada znajoma Herkulesa Poirot. Kobieta ma przeczucie, że podczas festynu stanie się coś złego. Ma wrażenie, że dojdzie do prawdziwej zbrodni, choć nie potrafi powiedzieć jakiej. Zaprasza detektywa, który oficjalnie ma wręczyć nagrodę zwycięzcy. Dzieli się z nim swoimi przeczuciami, a Poirot zaczyna prowadzić dyskretne śledztwo. Okazuje się, że wśród organizatorów jest sporo oryginalnych i tajemniczych postaci, a atmosfera szybko się zagęszcza.
„Zbrodnia na festynie” – moje wrażenia
Kryminał w formie komiksu czyta się inaczej niż w tradycyjnej wersji. Akcja przebiega szybciej, jest znacznie mniej opisów, za to trzeba uważnie przyglądać się ilustracjom, a w wielu przypadkach czytać między wierszami. Towarzyszymy detektywowi i razem z nim poznajemy bohaterów tragedii. Musimy być dobrymi obserwatorami, żeby dostrzec powiązania między na pozór niezwiązanymi z całością sytuacjami. Smaczku całej historii dodaje fakt, że kręci się ona wokół Nasse House, posiadłości wzorowanej na jednym z domów Agathy Christie.
Lubię kryminały i nadal jestem zwolenniczką ich klasycznego wymiaru. Jednak komiks jest interesującym przerywnikiem między powieściami. Pozwala spojrzeć na kryminały pod innym kątem. Poza tym, jeśli ktoś zalicza się do osób lubiących szybko poznać rozwiązanie zagadki, z komiksem dotrze do niego szybciej.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: