Wraz z nadejściem grudnia, chętnie oddajemy się świątecznym lekturom. Co roku o tej porze premierę ma co najmniej kilka fantastycznych tytułów. Spodziewamy się po nich szczęśliwego zakończenia, szczypty magii i ciepła. Jednym z tych, po które sięgnęłam ostatnio jest „Hotel Pod Jemiołą” Richarda Paula Evansa. Zapraszam do zapoznania się i recenzją i książką, bo najlepsze lata życia wciąż są jeszcze przed nami!
Kimberly już jako dziecko miała ciężki bagaż doświadczeń. Jej mama kilkukrotnie próbowała popełnić samobójstwo. W końcu jej się udało. W Boże Narodzenie. Wychowana przez ojca, Kim co rusz wracała do wspomnień z przeszłości. Jej związki wcale nie wyglądają lepiej. W końcu kobieta dostaje papiery rozwodowe. A praca? Też niewiele ma wspólnego z jej pasjami. Na dokładkę dowiaduje się, że ojciec ma raka. Czy los kiedyś się odwróci?
Początkujący pisarze w hotelu Pod Jemiołą
Wśród wielu problemów i traum, Kim ma marzenie, które towarzyszy jej od lat. Chciałaby być autorką romansów. Bezskutecznie wysyła swoją książkę do wydawnictw i jest już na tyle sfrustrowana, że gotowa jest całkowicie zarzucić pisanie. Aż pewnego dnia widzi ogłoszenie o warsztatach dla pisarzy, które mają być prowadzony w hotelu Pod Jemiołą. A kiedy czyta, że wystąpi jej ulubiony autor, postanawia spróbować. Jedzie pełna nadziei, ale na miejscu nie wszystko wygląda tak, jakby się tego spodziewała. Nie mniej życie zgotuje jej wiele niespodzianek.
„Miłość jest jak nauka tańca. Gdy dwoje ludzi słyszy pierwsze takty muzyki, ogarnia ich pasja i mają gdzieś, czy ktoś na nich patrzy, bo pragną tylko szaleć. Tańczą niezdarnie, źle stawiają kroki i upadają, a czasami nawet tańczą do innej melodii, ale tego nie zauważają, bo tak bardzo porywa ich muzyka.
Ale potem muzyka cichnie i zaczynają deptać sobie po palcach. Niektórzy myślą, że tak wygląda prawda o związku, i uciekają. Prawda jednak jest taka, że dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa miłość. Dopiero wtedy dwoje ludzi zaczyna się uczyć swoich rytmów i tego, jak się zgrać. I jeśli wytrwają wystarczająco długo, może nawet nauczą się tańczyć z gracją”.
Uwierz, że najlepsze przed Tobą!
Powieść jest wyjątkowo ciepła i klimatyczna. To walka o siebie i swoje marzenia. Nieco poczucia humoru, trochę wzruszeń, ale przede wszystkim wiara i nadzieja. Być może jest troszkę przewidywalna, ale chyba o to chodzi w świątecznych powieściach. Nawet, kiedy wszystko układa się źle, wiara może sprawić, że najlepsze dopiero nas czeka. „Hotel Pod Jemiołą” to świetny tytuł nie tylko na Święta, choć jak dla mnie to właśnie ten okres jest wprost idealny na lekturę tej książki. Może zatem ktoś z Was będzie chciał dopisać do listy wymarzonych świątecznych prezentów właśnie „Hotel Pod Jemiołą”?
Za książkę do recenzji dziękujemy:
2 Replies to “Zakochaj się i uwierz w siebie w hotelu Pod Jemiołą!”