Najnowsza powieść Samanthy Towle to trudna, ale bardzo ważna historia. Dlaczego? Przekonajcie się sami.
Nowe miasto. Nowa tożsamość. Ciąża i samotność. I daleko od przeszłości, przed którą Carrie Ford tak usilnie próbuje uciec.
River Wild jest humorzastym, nadętym dupkiem i w dodatku jej nowym sąsiadem. Carrie nie ma ochoty się z nim zaprzyjaźniać, on również nie chce zostać jej przyjacielem. Jednak kiedy wszystko wydaje się jasne, mężczyzna niespodziewanie pomaga jej uratować porzuconego psa. Tego dnia Carrie dostrzega w jego oczach coś, co można zobaczyć też w jej spojrzeniu. Smutek. Ból. Samotność. Carrie bardzo dobrze zna te wszystkie uczucia.
Między dwojgiem zranionych ludzi nawiązuje się niechciana i niespodziewana przyjaźń, która bez ostrzeżenia zmienia się w coś więcej. Oboje mają swoje sekrety, ale to nie ma żadnego znaczenia, ponieważ ona bardzo dobrze go rozumie, a on ją. W końcu Carrie pierwszy raz w życiu doznaje czegoś, czego się nie spodziewała – szczęścia. Niestety szczęście nie trwa długo. Nie, dla takich ludzi jak ona. Szczególnie kiedy przeszłość czai się za rogiem, czekając na odpowiedni moment, żeby wszystko odebrać.
„River” to zupełne przeciwieństwo tego, co znaleźliście w dwóch poprzednich wydanych w Polsce powieściach Sam Towle, czyli „Revved” i „Revived”. Autorka z tego powodu przygotowała specjalną notatkę dla czytelników, z pewnego rodzaju ostrzeżeniem, informacją, czego mogą się spodziewać. I uwierzcie mi, pomimo że wiecie, co mniej więcej może tam na Was czekać, to w żaden sposób nie psuje to elementu zaskoczenia i oczekiwania w napięciu na ciąg dalszy poznawanych wydarzeń.
To bardzo przystępne przedstawienie tematu przemocy domowej, przemocy wobec kobiet i dzieci oraz wykorzystywania seksualnego dzieci. To również pokazanie, jakie mogą być tego konsekwencje w przyszłości lub dorosłym życiu ofiar. Jak może wyglądać życie z piętnem i świadomością bycia skrzywdzonym? Pokażą Wam to Carrie i River.
Przyznajcie, że temat nie jest lekki i przyjemny. A jednak mimo to, Sam Towle udało się stworzyć coś, co nie jest wyłącznie trudne, mroczne, brutalne, a momentami wręcz obrzydliwe. Wprowadziła do całości ogromną dawkę humoru, docinków pomiędzy bohaterami czy po prostu zabawnych sytuacji. Przełamują one tę smutną i ciężką tematykę, czyniąc z całości interesującą i niezwykle wciągającą historię, od której trudno będzie się Wam oderwać.
A co z naszymi bohaterami? Carrie polubicie od pierwszego poznania. Będziecie z całą pewnością kibicować jej w jej działaniach i próbie zmiany życia na lepsze. Wraz z nią będziecie także odczuwać napięcie w niebezpiecznych czy niepewnych sytuacjach. Co jednak z dupkowatym Riverem? Uwierzcie mi, że będziecie mieć zupełnie inne zdanie na jego temat niż Carrie. Dlaczego? Ponieważ dużo wcześniej niż nasza bohaterka, poznacie przyczyny jego takiego, a nie innego podejścia do życia i ludzi. Krok po kroku będziecie poznawać jego bardzo trudną przeszłość, od dzieciństwa przez okres nastoletni.
Jeśli nie boicie się trudnych tematów albo po prostu lubicie takie klimaty, to koniecznie musicie przeczytać „Rivera”. Tę historię pochłania się całymi stronami i to w tempie ekspresowym. Samantha Towle wciąga Was w stworzony przez nią świat. Możecie się poczuć, jakbyście nie tylko byli jego obserwatorami, ale i bohaterami.
Kulturantki objęły powieść „River” patronatem medialnym. Już wkrótce będziecie mogli wygrać jej egzemplarz w naszym konkursie.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu
Chciałabym przeczytać. Nie boję się trudnych tematów.
W takim razie tym bardziej polecam. Naprawdę warto. Kasia