
„Morderstwo nie jest takie proste. Agatha Christie, między kryminałem a true crime” Carli Valentine stanowi interesujące dochodzenie traktem zbrodni i śledztw opisanych przez najsłynniejszą pisarkę kryminalną.
Opowieści Christie wychowały niejedno pokolenie amatorów historii morderstw i błyskotliwych dedukcji ustalających niecne motywy i osoby antybohaterów – zabójców. Kto z nas nie wyczekiwał w napięciu „godziny zero”, kulminacyjnego momentu, podczas którego zebrani podejrzani – a czytelnicy wraz z nimi – poznają prawdę. Dość stwierdzić, iż za fenomenem matki chrzestnej kryminałów przemawia fakt, iż lepiej od jej powieści sprzedają się jedynie przekłady Shakespeare’a i Biblia.
“Każdy kontakt pozostawia ślad”
Carla Valentine, pasjonatka osoby i literatury Christie w zadziwiająco lekki, a jednocześnie angażujący sposób analizuje i ukazuje historyczne kuluary metod badawczych wykorzystywanych do ustalania okoliczności przestępstw. Otrzymujemy świetny melanż analizy i historii zbrodni oraz bezpośredniego odniesienia do casusów opisanych przez brytyjską pisarkę. Autorka posiadająca bogate doświadczenie zarówno w obszarze medycyny sądowej, jak i patologii nie ukrywa, jak wielką rolę w jej życiu i wyborze drogi zawodowej odegrała królowa kryminałów wraz ze swoim dorobkiem. Co istotne, osobliwa podróż przez pętle, wiry i łuki linii papilarnych czy też rdzenie, kory i osłonki włosów jest nie mniej fascynująca, aniżeli fikcja literacka. Właśnie – na ile realia powieści Christie stanowią efekt niesamowitej wyobraźni, a w jakim stopniu osadzone są w rzeczywistości?
Okazuje się, że Christie, choć stwarzała swoich kultowych bohaterów bazując wyłącznie na własnej wyobraźni, w przypadku kreowania okoliczności morderstw świetnie orientowała się zarówno w kwestii bieżących głośnych zabójstw, jak i w meandrach toczących się – choćby na łamach prasy – dochodzeń. W niejednej fabule możemy odnaleźć zręcznie wplecione nawiązania do faktycznie mających miejsce tragedii.
W szkiełku i oku
„Weźmy pojedynczą kroplę krwi – jej obecność na miejscu przestępstwa można interpretować różnorako w zależności od wielu zmiennych. Po pierwsze, często błędnie się podaje, że krople krwi mają >>kształt łzy<<. To prawda, ale tylko w momencie, gdy krew odłącza się od źródła krwawienia. Gdy leci, oddziałują na nią siła grawitacji oraz napięcie powierzchniowe. Z tego powodu kropla nabiera kształtu idealnej kuli. Gdy skapnie pod kątem prostym na gładką podłogę, pozostawi idealnie okrągły ślad. Jeśli spadnie z większej wysokości na powierzchnię porowata, ze wspomnianego okrągłego ślady krwi odchodzić będą satelity. (…) Jeśli krew kapie lub zostaje wypchnięta na powierzchnię pod kątem innym niż 90°, na przykład pod kątem 40°, 30° lub 10°, kształt plamy będzie wydłużony, co pozwoli biegłemu z zakresu badania plam krwawych na stwierdzenie, z którego kierunku kapała krew, gdyż wydłużony >>ogon<< wskazuje na kierunek, w którym przemieszczała się kropla krwi”.
Zdradliwe niuanse
Czy wiedzieliście, iż pojęcie „miejsca zbrodni” po raz pierwszy zastosowała – nie inaczej – autorka serii opowieści o Herkulesie Poirocie? Skąd u Christie doskonała wiedza na temat wszelkich trucizn i medykamentów? Jakie krwawe doświadczenia pisarka przeżyła podczas I i II wojny światowej? Wreszcie: dlaczego morderstwo nie jest takie proste?
Za książkę do recenzji dziękujemy Wydawnictwu: