„Kraina marzeń” – Nicholas Sparks

„Kraina marzeń Nicholasa Sparksa to – chyba nikogo nie zaskoczę – opowieść o miłości. Jak to zwykle bywa u Sparksa, miłości skomplikowanej i trudnej do spełnienia, ale o takich przecież czytamy najchętniej. 

Nicholas Sparks jest pisarzem znanym i uwielbianym na całym świecie. Jego książki doczekały się niejednej ekranizacji. Najsłynniejszą jest chyba „Pamiętnik” z Ryanem Goslingiem i Rachel McAdams. Widziałam go kilka razy i za każdym razem smakuje tak samo dobrze.

Historie Sparksa to wyciskacze łez, ale w niezłym stylu. Nie inaczej rzecz ma się z „Krainą marzeń” (w znakomitym przekładzie Magdaleny Słysz). Wydawałoby się, że autor, który trzaska raz za razem powieść za powieścią i ma ich już na koncie dwadzieścia cztery, jedzie na grafomańskiej rezerwie, bo wyobraźnia ma chyba jakieś granice. Ale nie, nie w jego przypadku. Co więcej, nadal potrafi zaskoczyć! 

Lawina emocji

Sparks standardowo splata ze sobą dwie opowieści. Jedna dotyczy miłości Beverly do syna, druga – romantycznego uczucia Colby’ego do Morgan. Po drodze pisarz porusza cięższe tematy, takie jak depresja, przemoc domowa i choroba psychiczna. Jak to on, wywołuje lawinę emocji – od wzruszenia, przez oburzenie, po współczucie występujące w różnych dawkach i w różnej kolejności.

Smutna prawda  

Plot twist w „Krainie marzeń” jest mocny. Dopiero pod koniec zaczęłam podejrzewać, jaka prawda kryje się za przeżyciami Beverly. Smutna i otwierająca oczy na sprawy, które nierzadko są lekceważone, bo wiele osób woli trzymać się na dystans od tego, co inne. A to niestety często prowadzi do tragedii. Nie zdradzę, o co dokładnie chodzi, ponieważ powinniście sami to odkryć. Sięgnijcie zatem po książkę.

Zapraszam też do lektury recenzji innych powieści Nicholasa Sparksa – „Powrotu” i „Jednego życzenia”.

Ekranizacja z Harrym Stylesem

Warto wiedzieć, że planowana jest również ekranizacja „Krainy marzeń” z Harrym Stylesem jako Colbym. Styles to brytyjski popowo-rockowy piosenkarz, autor tekstów, model i aktor. Posłuchajcie jego singla „Sign of the times”, jest świetny. Według mnie Styles jest stworzony do roli Colby’ego. Nie mogę się doczekać filmu.

Za książkę do recenzji dziękujemy:

Komentarze

komentarze