Mordercy potrafią wynaleźć przeróżne sposoby na realizację swoich chorych marzeń. Książka „Grób we Fryzji Wschodniej” Klausa-Petera Wolfa jest tego znakomitym przykładem. Morderstwo, które przypomina dzieło sztuki? Kto może być odpowiedzialny za coś takiego?
Kiedy policjantka Ann Kathrin Klaasen przybywa do pięknego parku, który ma być miejscem zbrodni, nie podejrzewa nawet, że ciało, które tam znajdzie będzie tak różne od tego, co do tej pory widziała. Z jednej strony makabryczna zbrodnia, z drugiej niesamowicie dopracowana estetycznie. Morderca zadbał nawet o fryzurę i pomalowane paznokcie. Jaki jest cel sprawcy?
Elf w parku
Jeszcze zanim Ann Kathrin zobaczyła ofiarę, po minach swoich kolegów, którzy widzieli ją przed nią domyślała się, że nie jest to coś, co przypomina zwykłe zabójstwo. Zamordowana dziewczyna wygląda niczym elf zawieszony w powietrzu, niczym fascynujące dzieło sztuki. Przynajmniej dopóki nie podejdzie się od tyłu, by zobaczyć, że ciało jest przymocowane prętami…
„Kiedy stanęła przed zwłokami, przestraszyła się sama siebie. Przyłapała się na myśli: „Mój Boże, jakie to piękne!”.
Kobieta nie wyglądała na martwą. Nie wyglądała nawet jak kobieta, lecz raczej jak anioł, który przeskakiwał między kwitnącymi krzewami i zaplątał się w gałęziach. Jej stopy nie dotykały ziemi, a prawo grawitacji zdawało się nie obowiązywać, bo inaczej ciało musiałoby przecież spaść na ziemię. […]
Nogi kobiety były szeroko rozłożone, ale nie tak, jak to się dzieje w przypadku przestępstw na tle seksualnym, lecz raczej jak u łyżwiarki figurowej, która skacze lekko niczym elf, by pokazać się sędziom od jak najlepszej strony. Jedna ręka kobiety była wyciągnięta na całą długość i wskazywała na słońce. Całe jej ciało było jakby skupione na jednym punkcie gdzieś wysoko w górze, ponad chmurami.”
Szybko zamknięta sprawa?
Ponieważ morderca zostawił wszystkie dane potwierdzające tożsamość ofiary, policja szybko może dotrzeć do jej bliskich. Okazuje się, że dziewczyna była zastraszana, bała się, zgłaszała się na policję, gdzie odprawiono ją z kwitkiem. Podane są dane dręczyciela, który szybko zostaje schwytany. Czy to jednak możliwe, żeby śledztwo zakończyło się tak szybko? Wszystko wskazuje, że tak. Niestety kolejne zdarzenia pokazują, że morderstwo w parku nie jest odosobnionym przypadkiem.
Morderstwo zwane sztuką
Podczas czytania książki bardzo długo ani funkcjonariusze ani czytelnik nie potrafią odnaleźć motywu ani klucza mordercy, przez co lektura staje się bardzo absorbująca. Pojawiają się poszlaki, nowe wątki i kolejne zbrodnie. Czytałam wiele kryminałów, ale w żadnym z nich morderstwa nie były przyrównywane i tworzone jako dzieła sztuki, co czyni ten tytuł wyjątkowym. Gwarantuję, że zbrodnie, jakie zawiera „Grób we Fryzji Wschodniej” są niepowtarzalne i nie znajdziecie ich w innych książkach.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy