Gwiazdy i cienie Marie Lu to jedna z nowości wydawnictwa Jaguar, która zdecydowanie trafi w gusta niejednego czytelnika! To powieść młodzieżowa, ale w doskonałym stylu. W końcu nikt nie kontroluje, dla kogo kupujemy czy wypożyczamy książkę. Bo czy nawet w nieco starszym wieku nie lubimy poczuć tego dreszczyku emocji i zagmatwanego uczucia?
W tej powieści znajdziemy wiele wątków. Ciężko nawet stwierdzić czy za dużo, bo moim zdaniem to się czyta samo. Akcja jest wartka, płynie bez zakłóceń, choć pojawiające się niespodzianki wprowadzają nieco niezbędnego chaosu.
Szpiedzy, czyli właściwie kto?
Winter Young jest gwiazdą. Artystą, na którego koncertach szaleją tłumy, a gdy pojawi się gdzieś w nowej stylówce, to wszystkie modele tego stroju znikają z półek sklepowych. Otaczają go wierni przyjaciele – menad zerka oraz tancerze, których zna od lat. Za nim trudne dzieciństwo, przedwczesna śmierć brata i matka, która nie potrafi być dla niego matką.
Po jednym z koncertów wsiada do limuzyny, gdzie zostaje mu przedstawiona pewna propozycja. Mimo lęku i wątpliwości chłopak wiedziony ciekawością nie odmawia od razu. I tu wkracza ona – Sydney Cossette, czyli najmłodsza agentka Panacea Group. Dwoje młodych ludzi pała do siebie tak ogromną niechęcią, że nawet przełożeni Sydney martwią się, czy będą w stanie się dogadać.
A czeka ich misja. Trudna i niebezpieczna, od której może zależeć bezpieczeństwo ludzkości…
Czego się spodziewamy
Jeśli sięgając po Gwiazdy i cienie oczekujesz scen walki i szalonych strzelanin to nie będziesz zawiedziony. Jeśli czekasz na totalne zauroczenie wbrew zdrowemu rozsądkowi, to je tu znajdziesz. A gdy lubisz niespodziewane zwroty akcji, ludzi pojawiających się znikąd i nieracjonalne wpadanie w tarapaty – doskonale trafiłeś.
Marie Lu zbudowała naprawdę fajną opowieść. Dzieje się dużo, ale nie za dużo. Postaci jest wiele, ale tylko niektórym przejrzymy się z bliska. Właściwie dostrzegamy bliżej tylko te, które wnoszą coś do wartkiej akcji. Dzięki rozbudowanemu życiorysowi przywoływanemu w pamięci Sydney i Wintera, rozumiemy lepiej ich postępowanie, wiemy, czego się boją i co ich dotyka. A to ważne gdy spojrzymy na cały przebieg akcji w tej powieści.
Dzięki fantastycznemu poprowadzeniu narracji możemy się przekonać, że czasem warto być bacznym obserwatorem i stać z boku. Wtedy łatwiej wychwycić pewne aluzje i nie stać się podatnym na zagrożenia.
Gwiazdy i cienie to kolejna dobra pozycja w twórczości Marie Lu. Jest ona uznawana na jedną z najlepszych twórczyń literatury młodzieżowej. A jej książki nie raz bywały na szczytach w rankingach czytelniczych.
Jako osobie, która lubi spędzić miło czas na czytaniu, nie udało mi się tu znaleźć żadnych karygodnych zaniedbań czy niedociągnięć. Wręcz przeciwnie. Bohaterowie są ciekawi i ludzcy, nie mają w sobie boskości. Wszystkie wydarzenia, choć jest ich sporo, nie przytłaczają. Gdy akcja się rozkręca, spokojnie zdążamy śledzić kolejne wpadki i zwycięstwa. Doskonałym pomysłem autorki jest też wykorzystanie narracji na przemian. Kolejne rozdziały poznajemy, towarzysząc na zmianę Winterowi i Sydney – a to ułatwia utrzymanie dobrego rytmu czytania.
Gwiazdy i cienie pochłonęłam bardzo szybko. Jest to naprawdę dobrze napisana książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli lubisz po prostu dobrze się bawić, towarzysząc bohaterom literackim, to jest to dobry wybór. Nie musisz wciąż zastanawiać się nad sensem życia. Usiądź wygodnie, otwórz książkę i sprawdź, czy Winter i Sydney mimo początkowej ogromnej wzajemnej niechęci dadzą radę uratować świat.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu