„Dziewczyna, którą znał” to idealna propozycja dla fanów powieści jednocześnie trudnych i chwytających za serce. Koniecznie musicie poznać historię Anniki i Jonathana.
Annika Rose studiuje anglistykę na Uniwersytecie Illinois. Nie najlepiej się czuje w towarzystwie ludzi, a zachowania większości osób uważa za skomplikowane. Woli spędzać czas, czytając książki lub grając sama ze sobą w szachy. Jonathan Hoffman dołączył do klubu szachowego, po czym oddał swoją pierwszą partię – oraz serce – nieśmiałej i nieporadnej, ale bystrej oraz pięknej Annice. Podziwiał jej umiejętność bycia szczerą z samą sobą oraz jej dziwactwa. Zaakceptował wyzwanie związane z kontynuowaniem tej znajomości. Jonathan i Annika wydobywają z siebie nawzajem to, co najlepsze, odnajdując pokłady pewności siebie oraz odwagi, by planować wspólną przyszłość. Wynika z tego burzliwa, pełna czułości miłość, która przetrwałaby wszystko prócz nieprzewidzianej tragedii, która ich rozdziela, zmuszając, aby samotnie szli przez życie.
Teraz, po dziesięciu latach, zrządzeniem losu Annika i Jonathan spotykają się ponownie w Chicago. Ona prowadzi życie, jakiego chciała – została bibliotekarką. On jest debeściakiem z Wall Street otrząsającym się po rozwodzie i chcącym zacząć wszystko od nowa. Pożądanie oraz silne uczucia, które niegdyś do siebie żywili, natychmiast odżywają. Jednak jeśli nie zmierzą się z obawami oraz lękami, które ich rozdzieliły, druga szansa przepadnie, zanim tak naprawdę się rozpocznie.
Ta niezwykła historia przesycona jest emocjami. Przeróżnymi. Jest pełna inteligentnego humoru. Pokazuje jak ważne jest wsparcie bliskich osób, bez względu na to, kim się jest. To powieść o akceptacji i przekraczaniu własnych granic. Robieniu rzeczy, które dotychczas wydawały się niemożliwe. O ograniczeniach, które siedzą wyłącznie w naszych głowach, z którymi warto powalczyć, by je pokonać.
Annika jest osobą specyficzną, nierozumianą przez wielu ludzi, z którymi ma kontakt. Przez wielu uważana jest za dziwadło, którego nawet nie próbują zrozumieć. Jest nadwrażliwa na hałas i pewne bodźce, unika tłumów, nie lubi bliskości i dotyku innych ludzi. Drażnią ją metki w ubraniach, nie lubi czesania włosów. Uważa, że nie pasuje do otoczenia. Ale kiedy idzie do college’u musi sobie radzić bez rodziców, co wcale nie jest dla niej proste. Coś Wam to mówi?
Jonathan jest jej całkowitym przeciwieństwem. Ale wiecie, co mówią o przeciwieństwach, że się przyciągają. I tak jest właśnie w tym przypadku. To przy Annice Jonathan może być sobą. Znalazł w niej pokrewną duszę. Jednocześnie jest kolejną osobą, której Annika może zaufać, której nie przeszkadza jej inność, wręcz widzi w niej kogoś wyjątkowego.
Gdy czytałam tę historię, na Annikę patrzyłam nie tylko, jako zwykły czytelnik, ale również jako oligofrenopedagog pracujący z osobami z różnymi zaburzeniami czy niepełnosprawnościami intelektualnymi. Takie zboczenie zawodowe, kiedy pojawiają się pewne znane mi symptomy. Moje podejrzenia co do jej osoby ani trochę nie rozminęły się z książkową rzeczywistością. Z czym boryka się Annika, tego Wam nie zdradzę. Podpowiem jedynie, że jeśli oglądacie serial „The Good Doctor” to zapewne szybko zorientujecie się w czym tkwi sedno zachowań Anniki.
W pewnym momencie, z powodu wydarzeń dziejących się w książce, decyzji podjętych przez bohaterów i poruszanych w rozmowach tematów, robi się naprawdę ciężka atmosfera. Lektura po prostu staje się dużo trudniejsza, cięższa, niż była na początku. Nie myślcie tylko, że dzieje się tak, bo historia jest źle napisana. Co to, to nie. Po prostu zaczynają być poruszane pewne problemy, które powodują, że jest to trudne w przetrawieniu. „Dziewczyny, którą znał” nie da się po prostu przeczytać jednym tchem, odłożyć i o niej zapomnieć. Zostanie z Wami na długo.
Jeśli uważnie przyjrzeliście się okładce, znaleźliście na niej rekomendację Colleen Hoover. Autorka pisze tam, że ostatnie trzydzieści stron wbiło ją w fotel. Ja bym powiedziała, że nawet ostatnie pięćdziesiąt. Nagle wszystko wskakuje na swoje miejsce. Wybór umiejscowienia wydarzeń z fabuły i czasu akcji. Szok. Zaskoczenie tak wielkie, że wywraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Od tego momentu wszystko przestaje być takie, jak było dotychczas. Co do jednego nie mam wątpliwości. Z całą pewnością te strony wbiją Was w fotel i nie pozwolą odłożyć książki już do ostatniej strony.
To idealna pozycja dla fanów powieści Colleen Hoover. Jestem przekonana, że trafi ona do ich serc. Na dodatek rekomendacja tej autorki na okładce mówi bardzo dużo.
Kulturantki objęły powieść „Dziewczyna, którą znał” patronatem medialny, w związku z czym, już od jutra możecie powalczyć o egzemplarz tej historii w organizowanym przez nas konkursie.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu
Chciałabym przeczytać. Recenzja bardzo zachęcająca.