Jestem po lekturze książki, będącej dość niecodziennym debiutem literackim. „Bogowie i bestie” Jacka Wieteckiego, to zbiór trzech krótkich dzieł. Jeżeli przeczyta się je bez zastanowienia, nie mają za sobą nic wspólnego, ale kiedy się zastanowić nad tym, co autor chciał przekazać, dlaczego akurat taką a nie inną tematykę wybrał, wyłania się głębszy obraz.
Pierwszy tytuł, „Bogowie i bestie”, to minipowieść, której głównym bohaterem jest Leszek Tyl. Kiedy budzi się w niedzielny poranek nie ma ani jego rodziny ani innych osób w okolicy. Dowiaduje się, że bogowie wszystkich religii na świecie zabierają swoich wyznawców. Jego żona i maleńki syn odlecieli z katolikami, a nastoletnia córka pojechała połączyć się z satanistami. Bohater musi zdecydować, czy chce dołączyć do żony i syna, czy szukać córki. Ostatnie zdarzenia i obecna sytuacja na świecie, stawiają go przed wieloma problemami, pokazując jak względnie postrzegana może być etyka i moralność.
Drugi tytuł to „Siostrzyczka”. Jest to krótkie opowiadanie o mężczyźnie, który jak przez mgłę pamięta, że w jego dzieciństwie obecna była dziewczynka, siostrzyczka. Jednak nikt o niej nie mówi, nie ma żadnych zdjęć. Czy to jego urojenie? A może z jakiegoś powodu rodzina ukrywa przed nim jakąś mroczną tajemnicę?
Ostatnia jest „Ślepa seria”, nowela, w której doświadczony przed laty mężczyzna mieszka na ogródkach działkowych. Kiedy ginie nastolatka widziana ostatni raz w okolicy jego posesji, policja puka do jego drzwi. Szybko okazuje się, że wszędzie, gdzie mieszkał bohater ginęły dziewczęta. Przypadek? Policja ma do czynienia z mordercą, czy tylko z pechowcem który zawsze nieszczęśliwie znalazł się na miejscu zdarzenia?
Jak mówiłam pozornie opowiadania są stworzone w innym stylu, opowiadają o czymś innym, ktoś inny jest ich narratorem. Jednak jak się przyjrzeć głębiej, autor porusza wiele kwestii moralnych i obnaża słabostki ludzkiej duszy. Podkreśla, że nie ma czerni i bieli, a różne odcienie szarości. To, co w innych warunkach mogłoby być uznane za złe, w innych jest dopuszczalne lub wskazane. W książce nie ma poczucia humoru ani zbędnych upiększeń językowych. Jest za to wiele miejsca na refleksje i kontemplacje. Objętościowo nie jest zbyt obszerna, za to pozostawia czytelnika w stanie zadumy. Jak na debiut, tematyka wybrana przez Wieteckiego jest dość trudna i odważna, przynajmniej w moim odczuciu. Mimo to, poradził sobie świetnie, gdyby nie to, książka nie wzbudzałaby emocji i nie skłaniała do myślenia o ludzkim jestestwie.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy