“Bagno” Przemysława Piotrowskiego stanowi szaloną w brutalizmie, ale i prawdopodobieństwie symulację rzeczywistości bezprawia. Do czego może doprowadzić wymiecenie spod zakurzonego dywanu najpilniej strzeżonych sekretów ludzi wszelkiej władzy?
Pobieżnie wydaje się, że czasami najpotworniejszych czynów nic nie zapowiada. A jednak akcja, niezależnie od czasu, w którym się dokonała, jak bardzo byłaby odległa, wywołuje reakcję. Jest nieunikniona.
Chaos i szaleństwo
Choć echa wcześniejszych głośnych spraw kryminalnych jeszcze nie umilkły, emocje nie okrzepły dostatecznie, Igor Brudny i Julia Zawadzka, policyjni komisarze, ponownie zostają mimowolnie włączeni w nurt akcji. Jednak tym razem – mimo oczywistego porażającego wymiaru zbrodni, postać samozwańczego Sędziego wymierzającego sprawiedliwość hierarchom i ministerialnym pachołkom wywołuje graniczny dysonans. Wobec jawnych przewinień i pudrowanych zbrodni oprawców, którzy padają ofiarą skutecznego i niemożliwego do zidentyfikowania myśliwego, społeczeństwo dzieli się. Sędzia – krwawy kat zyskuje wielu orędowników. Obnażane bezeceństwa rezonują, tymczasem arbiter sięga po kolejnych zdeprawowanych rządzących. Krąg potencjalnych ofiar zacieśnia się. Również Brudny wtłoczony do świata polityki i służb specjalnych zaczyna wątpić w słuszność swoich działań, zwłaszcza, że jednego z denatów sam zapamiętał z czasów pobytu w sierocińcu…
Krwawe igrzyska
„Czat grzał się do czerwoności, a kolejne komentarze zdawały się coraz bardziej bezkompromisowe. Liczba obserwatorów osiągnęła już prawie czterysta tysięcy i ciągle rosła, a stream wisiał, jakby Sędzia nic sobie nie robił ze starań rządowych speców, którzy bez wątpienia uwijali się jak w ukropie, aby zdjąć go z ogólnodostępnej części Internetu. Wedy na ekranie znów pojawił się mężczyzna w katowskim przebraniu. Podszedł do księdza Tobiasza i nie bacząc na jego protesty, na siłę wcisnął mu w gardło kawał szmaty, aby po chwili zniknąć z kadru. Brudny rzucił partnerce wymowne spojrzenie, ale gdy Sędzia znów pojawił się w oku kamery, z powrotem skupił uwagę na streamie. Otworzył szerzej oczy, gdy dostrzegł, że mężczyzna w jednej ręce trzyma myśliwski nóż, a w drugiej rozgrzane żelazko.
– Naród podjął decyzję – obwieścił Sędzia zniekształconym głosem, a następnie podszedł do ofiary i przyłożył nóż w okolice jej krocza.”
Matnia pożądania i przemocy
Jeśli świat skonstruowany byłby na podobieństwo kręgów piekielnych Dantego, Piotrowski ukazuje krąg II oraz VII. Skutki niepohamowanego pożądania i beznamiętnej przemocy. Mrocznie i odpychająco w pisarstwie autora już było, niemniej skala bestialstwa tym razem odrzuca w stopniu spotęgowanym, choć jednocześnie niezdrowo nęci. Nie sposób odłożyć „Bagna” nim nie pozna się kierunku rozwinięcia akcji, lecz ta z kolei implikuje dalszy rozwój nieprzewidzianych wypadków.
Mimo iż może drażnić poczucie przerysowania, warto spojrzeć na eskalację przemocy zobrazowaną przez autora jako na eksperyment psychologiczny. Brutalność i tylko pozorna irracjonalność zachowań ludzkich stanowi potwierdzenie tezy o tak zwanej “banalności zła”. W zależności od zastanych okoliczności człowiek może ujawnić swoje – w uproszczeniu – dobre bądź złe cechy. W ekstremalnych sytuacjach granica między byciem oprawcą a ofiarą staje się bardzo cienka, a okoliczności mogą kusić lub wręcz wymuszać przejście na drugą stronę, po której człowiek żyjący zgodnie ze społecznymi normami nie znalazłby się bez zapalnika – wyjątkowo wstrząsających okoliczności.
“Bagno” oblepia i wciąga – dosłownie i w przenośni – w bezmiar krzywd, okrucieństwa i nadrzędnej potrzeby zaprowadzenia porządku, którego nie sposób oddzielić od chaosu. Bez znieczulenia, bez sentymentów.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu