Pierwszą książkę Anny Stryjewskiej, „Pocałunek morza”, przeczytałam z ogromną radością. Niedawno ukazała się kolejna powieść tej autorki. „Mistrzowie życia” to tytuł, który jest tak samo jak poprzedni przepełniony refleksjami i sentymentalizmem. Akcja rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych, w czasie wielkich zmian dla Polski.
W tej powieści mamy trójkę głównych bohaterów. Poznajemy ich, kiedy są nastolatkami i towarzyszymy podczas wkraczania w dorosłość i przy pierwszych poważnych decyzjach. Czy uda im się spełnić marzenia? Czy młodzieńcze ideały będą się liczyły u progu wschodzącego kapitalizmu?
Kim są bohaterowie?
Michał i Natalia to dzieci z dość zamożnego i wydawałoby się szczęśliwego domu. Są dobrze wychowani i mają swoje wizje. Michał nie chce jednak iść w ślady ojca i starać się o studia. Woli poświęcić się swoim planom. Pomimo tego, że wciąż chodzi do szkoły, razem ze swoim przyjacielem, Sebastianem, ma własne stoisko na targowisku. Swoją przyszłość również wiąże z handlem i posiadaniem sklepu.
Natalia jest kilka lat młodszą siostrą Michała. Jest zapatrzona w siebie i przywykła do tego, że prawi się jej komplementy. Mogłaby mieć każdego chłopaka poza tym, do którego od dawna wzdycha. Sebastian widzi w niej jedynie młodsze rodzeństwo przyjaciela. Tymczasem Natalia jest gotowa zrobić wszystko, by zdobyć serce Sebastiana. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jak szybko jej pociąg do rozrywki zmusi ją do wkroczenia w dorosłe życie, na które nastolatka nie jest gotowa.
Wreszcie jest Sebastian. Nie można powiedzieć, że jego dom jest miły i przytulny. Ojciec zdradza matkę, która nie potrafi się z tym pogodzić. W końcu w akcie desperacji dochodzi do próby samobójczej kobiety. Wyznacznikiem wartości dla Sebastiana są pieniądze. Dziewczyny traktuje przedmiotowo i marzy o tym, by ani on ani jego matka nie musieli się martwić o przyszłość.
Powiew smaku lat 90.
Osoby, które pamiętają lata 90. w książce Anny Stryjewskiej znajdą powiew przeszłości. „Mistrzowie życia” przenoszą nas w czasie. Oczyma wyobraźni można zobaczyć marzenia o wielkim bogactwie, na jaki miał pozwalać kapitalizm, szare budynki, przepełnione różnymi stoiskami targowiska miejskie. Myślę, że w trakcie tej lektury obudzi się wiele Waszych wspomnień, ale nie obejdzie się bez refleksji…
„W samoobsługowym barze Rarytas było, jak zawsze o tej porze, tłoczno i gwarno. Zanim chłopaki dobili do końca kolejki, bardzo zgłodnieli, więc obiad złożony z mielonego kotleta, ziemniaków i ciepłych buraczków zjedli z ogromnym apetytem. Następnie udali się na górę, do restauracji, gdzie zamówili gorącą herbatę z cytryną. Pijąc ją bez pośpiechu, smakując każdy łyk, obserwowali uważnie stoliki.
Zbierał się tu cały najbardziej pokręcony światek z Górnej. Dziwki, alfonsi, cinkciarze, zwykli krętacze i panienki, którzy przychodziły tu w nadziei na odmianę losu”.
Książkę objęłyśmy patronatem medialnym dzięki współpracy z: