Są takie książki, które zachęcają nie tylko fabułą, ale i atrakcyjną szatą graficzną. Do takich tytułów zaliczam pierwszy tom nowej serii komiksowej „Strażniczka Małych Ludzi” zatytułowany „Wróżkowy balsam”.
Dorośli nie zawsze dokładnie przyglądają się otoczeniu. Nie zastanawiają się nad tym, że coś jest inne niż zawsze, może dzięki magii lub innym stworzeniom. Dzieci mają znacznie bardziej otwarte umysły i właśnie to odwiedzającej babcię Elinie ktoś zostawia znaki.
Wkraczając do świata magii i niezwykłych stworzeń
Babcia Adelajda jest charakterna i silna, jednak przez złamanie kości udowej wymaga ciągłej opieki. Ponieważ opowiada o nieprawdopodobnych rzeczach, jej córka i lekarze mają tym bardziej wątpliwości co do stanu jej zdrowia. Jedynie wnuczka jest skłonna uwierzyć w historię o Małych Ludziach i to właśnie jej Adelajda postanawia powierzyć tajemnicę.
Kiedy Elina pokazuje babci niezwykły kwiat, jaki znajduje obok domu, Adelajda wie, że musi ją wprowadzić do niezwykłego świata, bo ktoś potrzebuje pomocy… Elina przygotowuje balsam, który po nałożeniu na oczy sprawia, że widzi więcej, znacznie więcej niż do tej pory. Okazuje się, że wokół jest mnóstwo stworzeń, którym przyda się jej pomoc.
„Strażniczka Małych Ludzi. Wróżkowy balsam” – pierwszy tom przygód
Razem z Eliną poznajemy świat, który, choć jest obok, to jest zupełnie inny, niż to, co widzimy na co dzień. Podczas lektury razem z dziewczynką odkrywamy kolejne sekrety. Chociaż przygoda znalazła swój finał, to widać zapowiedź dalszych perypetii Eliny jako strażniczki Małych Ludzi. Jestem ciekawa, co będzie na nią czekać w kolejnej części. Jak wspomniałam, spodobała mi się też szata graficzna. Ma przyjemne w odbiorze ilustracje i kolory, które dobrze wpisują się w klimat. Myślę, że to jedna z tych książek, które dzieci polubią od pierwszej chwili.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: