Macie ochotę na lekturę o nowych przygodach smerfów? Jeśli tak, to zachęcam do recenzji najnowszego tytułu z ich udziałem – „Smerfy i złote drzewo”.
Tym, co skłania do sięgnięcia po komiksy z tej serii, jest przede wszystkim dobre poczucie humoru i miło spędzony czas. Jednak teraz jest też troszkę treści pouczających, więc tym bardziej lektura jest warta uwagi. Najczęściej w albumach znajduje się kilka opowieści, ale w najnowszym jest to jedna długa historia. O czym opowiada?
„Smerfy i złote drzewo” – pech czy przypadek?
Tak jak ludzie smerfy mają swoje ważne święta. Wiosną jest to święto odradzania się przyrody. Z tej okazji wspólnie gromadzą się wokół Złotego Drzewa. Ma to zapewnić urodzaj i dobrodziejstwo na kolejny rok. Każdy ze smerfów dodaje coś do wieńca, który następnie ma znaleźć się na pniu i przynieść szczęście. Mimo usilnych starań i wielu przygotowań tegoroczne święto będzie zupełnie inne niż poprzednie. Nagle podczas obchodów w drzewo trafia piorun i ze złotego drzewa nic nie zostaje.
Do wioski smerfów zawitał pech. Zbite lusterko, zjedzone plony i wypadki to dopiero początek. Przesądne smerfy są pewne, że to efekt tego, co się stało z drzewem. Papa Smerf w końcu traci cierpliwość i stara się udowodnić, że Złote Drzewo nie ma z tym nic wspólnego. Mieszkańcy wioski będą musieli zastanowić się, czy bardziej wierzą w pecha, czy bardziej są gotowi powalczyć o powrót radości i urodzaju.
Dlaczego warto?
W książce mamy to samo co w życiu – raz nas rozpieszcza i obdarza szczęściem, innym razem pojawiają się pech i przeszkody i trzeba się pozbierać. Przesądy i zabobony niewiele tutaj pomogą. Chociaż jest to animowany komiks, będzie wartościową lekturą nie tylko dla dzieci. A wszystko podane jest w przyjemnej smerfnej wersji.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: