Tęskniliście za smerfnymi przygodami? Jeśli tak, mam dla was kolejną odsłonę komiksowych historii. Nasi bohaterowie będą mieć w wiosce nietuzinkowego gościa! Zapraszam na recenzję tytułu „Smerfy i półdżin”.
Najnowszy tom o smerfach jest albumem, w którym jest tylko jedna niezależna opowieść. Jak łatwo domyślić się po tytule, smerfy poznają spełniającego życzenia dżina. Tylko dlaczego nazwano go półdżinem?
Półdżin w wiosce smerfów
Kiedy Osiłek i Ważniak nad stawem zbierają smerfojagody, okulary Ważniaka wpadają do wody. Osiłek próbuje je odnaleźć na dnie, a razem z nimi wyławia ciężki zapieczętowany dzban. Wygląda na to, że wewnątrz są tylko kamienie. Jednak po powrocie do wioski okazuje się, że ktoś podążał za smerfami. Mały dżin jest gotowy, by spełnić życzenia swoich nowych panów. Ważniak i Osiłek mają powody do radości, ale tylko do chwili, kiedy dżin przystąpi do pracy… Okazuje się, że życzenia spełniają się tylko w połowie. Na przykład zamiast zapasowych okularów Ważniak dostał tylko oprawki. Mało tego, dżin nie wie, jak się nazywa, ani skąd pochodzi. Kiedy odpoczywa po pełnym wrażeń dniu w domu Smerfetki, Drwal widzi go w lesie z Gargamelem. Tylko, czy to możliwe, by był w dwóch miejscach jednocześnie?
„Smerfy i półdżin” – kolejna komiksowa propozycja dla czytelników w różnym wieku
Pewnie jestem nieobiektywna, bo zwyczajnie uwielbiam smerfy, ale uważam, że jest to kolejny znakomity album Peyo. Mamy w nim przygodę, tajemnicę i oczywiście dawkę charakterystycznego dla smerfów humoru. Komiksy z tej serii odpowiadają czytelnikom w każdym wieku. Chociaż smerfy to przede wszystkim propozycja dla dzieci, to czy my, dorośli, nie lubimy niebieskich stworków?
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: