Jeśli śledzicie losy Bridgertonów, to wiecie, że wcześniej była młodość królowej Charlotty, którą mogliśmy obserwować w niedawno wydanej książce Julii Quinn. Teraz ukazał się kolejny tytuł tej autorki, a jego fabuła bezpośrednio dotyczy Bridgertonów. Jednak rozgrywa się jeszcze zanim urodził się Anthony. Zapraszam na recenzję powieści „Wszystko przez pannę Bridgerton”.
Podczas lektury książki „Królowa Charlotta” miałam nadzieję na prequel Bridgertonów, gdzie poznamy bliżej Violet i Edmunda – rodziców sławnego rodzeństwa. Na to pewnie jeszcze będzie trzeba poczekać, za to możemy poznać kogoś nowego – Sybillę Bridgerton – starszą siostrę Edmunda.
Bridgertonowie bunt mają we krwi
Najpewniej niepokorność jest u Bridgertonów dziedziczna, bo Billy Bridgerton w niczym nie przypomina panny z wyższych sfer. Lubi pomagać w zarządzaniu ziemią, czyta encyklopedię rolniczą. Bliższe niż herbatki i strojne suknie są jej pola, jazda konna i to koniecznie w bryczesach! Kiedy chcąc ratować kota, spada na dach starej chaty, doznaje kontuzji i nie pozostaje nic innego, jak poczekać na ratunek. Kogokolwiek, kto tylko będzie przechodził…
Pech chce, że jest to akurat ostatnia osoba, jaką chciałaby widzieć Billy. George Rokesby. O ile z pozostałą częścią rodziny Billy jest od zawsze zaprzyjaźniona, o tyle z George’em nic jej nie łączy. Niechęć jest wzajemna, ale ponieważ George jest dżentelmenem, postanawia pomóc sąsiadce. Żadne z nich nie podejrzewa, jak zwichnięta kostka może namieszać w tej znajomości.
„Wszystko przez pannę Bridgerton” – prequel i co dalej?
Książka jest utrzymana w tym samym klimacie, co pozostałe powieści z tej serii. Czytało się szybko i przyjemnie. Jednak czuję pewien niedosyt. Poznajemy kolejnych bohaterów z otoczenia Bridgertonów, a kiedy będzie płomienna i dozgonna miłość Edmunda i Violet? Liczę na to, że „Wszystko przez pannę Bridgerton” nie jest ostatnią powieścią Julii Quinn.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: