
Jak już wiecie, lubię powieści historyczne i te z wątkami romantycznymi. Tym razem odeszłam nieco od Belle Époque, by przenieść się jeszcze bardziej w czasie, bo do IX wieku i to do dalekiej Skandynawii, którą rządzili wikingowie. Zapraszam do lektury recenzji „Wikingowie. Zew Odyna” Sary Weber!
Z czym nam się kojarzą wikingowie? Z długimi brodami, charakterystycznymi nakryciami głowy, toporami, agresją, barbarzyństwem i napadami. I sporo w tym prawdy, ale przy tym są to pełni namiętności i pożądania wojownicy. Przynajmniej w takim świetle przedstawia ich autorka. Serwuje nam pełen uniesień romans. Podczas lektury wkraczamy do świata wikingów, pełnego magii i wierzeń w bogów.
„Wikingowie. Zew Odyna” – zarys fabuły
Średniowieczna Norwegia nie jest szczególnie przychylna kobietom, które są całkowicie podporządkowane swoim ojcom i mężom. Boleśnie doświadcza tego Ingrid. Jej ojciec Sigurd Czerwonooki jest jarlem króla Olafa. Odpowiada za osadę i jej mieszkańców. Bardziej niż uczucia własnej córki interesują go sojusze mające zapewnić bezpieczeństwo. W ten sposób Ingrid zostaje skazana na małżeństwo ze starym, otyłym i wyjątkowo odpychającym jarlem Erpem Rarczownikiem. Dziewczyna chce wierzyć, że bogowie szykują dla niej inny los, ale czuje, że jej wolność wkrótce się skończy.
Wikingowie nie tylko napadają na obce i odległe krainy, ale i na inne plemiona wikingów. Taki zamiar ma Harfn Niski, który zamierza obrabować bogate ziemie Sigurda Czerwonookiego. Wraz ze swymi ludźmi, w tym z synami Randallem, Thorolfem i Svenem wyrusza na niebezpieczną wyprawę. Thorolf miewa prorocze sny i wie, że spotka ich coś złego. Przeczucie go nie myli. Walka czeka ich, gdy tylko przybijają do brzegu. Wszyscy ludzie Harfna Niskiego, na czele z nim samym, giną. Duże straty ponosi także Sigurd Czerwonooki, on także ginie. Podczas szukania rannych i szykowania ciał do pochówku, Ingrid widzi, że ktoś oddycha, choć ledwie tli się w nim życie, zamierza się nim zaopiekować. Jak na ironię Thorolf trafia do chaty jarla, na którego napadł…
W kręgu wierzeń wikingów
Na pierwszym planie jest oczywiście Ingrid i Thorolf, ich zakazana miłość i rosnące pożądanie. Jednak nie jest to jedyne, co znajdziemy w tej książce.
Tym, co bardzo mi się spodobało, są elementy mitologii, magii i zawierzanie woli bóstwom. Są rytuały, runy i wiele innych. Chociaż jest to dodatkiem do całości, nadaje smaku i wyrazu całej powieści. W tym tytule mamy znakomitą fabułę, gorący romans i szczyptę średniowiecznej kultury. To wszystko sprawia, że czyta się bardzo szybko i ma się ochotę na więcej. Kilka dni temu miał premierę drugi tom – „Wikingowie. Wężowe Oko”. Co tu dużo mówić, zabieram się za lekturę!
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: