Temat tabu oczami ofiary – recenzja książki „We dnie, w nocy” Agaty Kołakowskiej

we.dnieKsiążka, którą dzisiaj chcę Wam zaprezentować pomimo tego, że napisana prostym, przyjemnym językiem, jest niezwykle trudna w odbiorze jako całość. Dlaczego? „We dnie, w nocy” zaczyna się dość niepozornie, rzekłabym sielankowo. Jest Ania, jest Piotr. Czytelnik poznaje ich losy w roku 2013, kiedy każde z nich ma rodzinę i pracę. Żadne nie wie, co dzieje się z drugim. Pozornie wszystko wygląda normalnie, jednak na ich codzienności jest głęboka rysa sprzed lat, o której nie można zapomnieć…

Książka dotyka trudnego tematu, o czym dowiadujemy się dopiero w trakcie lektury. Piotr ma koszmary senne, wspomina zdarzenia, jakie miały miejsce wiele lat temu. Ania nie zna odpowiedzi na to, co zdarzyło się kiedyś jednak przez cały ten czas walczy ze swoimi lękami, starając się ułożyć sobie życie. Miała talent aktorski, plan zapisania się na studia w tym kierunku, a mimo to skończyła polonistykę i jako sekretarka, zasiliła szeregi pracowników Zielonych Ogrodów. Odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego tak się stało, nie zna ani jej mąż Robert ani przyjaciółka Hanka.

W książce pojawia się jeszcze jeden narrator wydarzeń… Anioł Stróż Ani. Wbrew pozorom jego równorzędna opowieść doskonale komponuje się z tym, co opowiada Anna. Od początku zaczyna intrygować wzmiankami o tym, że przez swoje niedopatrzenie popełnił błąd. Co się stało, że z Ani wyparowało życie? Co się stało, że Piotra dręczą wyrzuty z przeszłości? Co się stało, kiedy Anioł Stróż na chwilę spuścił podopieczną z oczu?… Odpowiedzi na te pytania można uzyskać zagłębiając się w dalszą lekturę, która cofa Czytelników do wydarzeń z 1997 roku.

„Kiedy Ania miała jakieś osiem lat, zarysował się silny charakter. Okazała się zaradną, pewną wiary dziewczynką. Potrafiła przewidywać konsekwencje swoich działań i nigdy nie kusiły jej niebezpieczne zabawy. Co nie znaczy, że nie lubiła szaleć. Robiła to, co zwykle robią dzieci, tyle że bez zbędnego ryzyka. […] Jeżeli wchodziła na gałęzie, to na te niżej położone i grubsze. Nigdy nie pozwalała się podpuszczać, niczego nie musiała udowadniać. A gdy nieco podrosła, nie popalała, jak inni, papierosów na przerwach. Uważała, żeby nie wracać samotnie po ciemku do domu. Była rozsądna, ale nie strachliwa. Po prostu znała cenę ryzyka. W dodatku była duszą towarzystwa i wszyscy za nią przepadali. Od pewnego momentu zwłaszcza chłopcy.

Byłem pewien, że gdy Ania przeistoczy się w kobietę, weźmie od życia to, czego chce. I niewiele brakowało.” – Anioł Stróż Anny

Wraz z czytaniem fabuła zaczyna coraz bardziej intrygować i łatwo można zaangażować się w to, co w wolnym czasie robiły dwie maturzystki, Ania i Hanka, oraz wschodząca gwiazda dziennikarstwa – Piotr. Tamten czas był początkiem wzmożonego rozwoju komputeryzacji i pojawiania się kawiarenek internetowych. Nastolatki bardzo szybko dostrzegły dobrodziejstwa nowej technologii i tego, jak łatwo można poznać nowych ludzi, co zaczyna przechodzić w uzależnienie.

Kiedy Ania poznaje Piotra, w jej domu rozgrywa się tragedia rodzinna, Jacek – jej starszy brat ucieka z domu, nie pozostawiając żadnych informacji o tym, gdzie można go znaleźć. Piotr staje się dla niej szansą na odskocznię i oparciem, dającym poczucie bezpieczeństwa. Czy dziesięć lat starszy mężczyzna doceni szczere i niewinne uczucie siedemnastolatki? Wszystko zdaje się być w porządku, aż do momentu, kiedy z niewiadomych przyczyn po spotkaniu z Piotrem, Ania traci pamięć. Straciła dwa dni, które próbuje odtworzyć, dwa dni, które zmieniły całe jej życie. Jeden moment, kiedy Anioł Stróż stracił czujność… Brak wsparcia rodziny i poczucie osamotnienia, którego wyzbyć się nie można mimo upływu lat.

Aby nie zepsuć wrażeń i emocji, jakie rodzą się podczas czytania, nie będę zdradzać więcej szczegółów. Gwarantuję jednak, że książka wywoła u Was skrajne uczucia, początkowo jest zaciekawienie, potem sentymentalne cofnięcie się w czasie do okresu, kiedy nie było w domu Internetu ani telefonów komórkowych, a zaraz po nich pojawia się współczucie, strach, odraza i niemal namacalny ból. Powieść robi tym większe wrażenie, że jest oparta na faktach. Podczas jej pisania, autorka rozmawiała ze specjalistami, którzy nakreślili, z czym borykają się ofiary. Chociażby z tego powodu „We dnie, w nocy” powinno być książką, po którą należy sięgnąć.


Grafika pochodzi ze strony Wydawnictwa Prószyński i S-ka

Za egzemplarz książki „We dnie, w nocy” serdecznie dziękuję autorce – Agacie Kołakowskiej.

Jednocześnie zachęcam do zapoznania się ze stroną internetową autorki oraz wcześniejszymi recenzjami: „Płótno” i „Zaciszny Zakątek”.

Komentarze

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook IconTwitter IconŚledź nas n Instagramie!Śledź nas n Instagramie!

Korzystając z tej witryny akceptujesz politykę prywatności więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close