„Sprawa Tuchaczewskiego” profesora Pawła Wieczorkiewicza, niezrównanego historyka oraz sowietologa łączy w sobie skrupulatną opowieść o wzrastaniu jednego z wybitniejszych sowieckich dowódców wojskowych, oraz szczegółową analizę upadku i zdeptania dobrego imienia. Historia Michaiła Tuchaczewskiego dokładnie ukazuje, jak totalitaryzm zjada własne dzieci.
Bodaj każdy naród posiada przynajmniej jednego legendarnego przywódcę, który z czasem staje się odnośnikiem i probierzem dla późniejszych sytuacji wewnątrzpaństwowych. Michiał Tuchaczewski – dowódca Armii Czerwonej – jest sztandarowym przykładem człowieka, którego kariera wojskowa rozwijała się niemal niezakłócenie aż do momentu całkowitej deprecjacji i uznania za zdrajcę, który dopiero post mortem odzyskał dobre imię, rangę doskonałego stratega oraz wzorcowego komunisty.
„Gorąco kocham Armię Czerwoną i Ojczyznę, której broniłem od wojny domowej”
„Sprawa Tuchaczewskiego” składa się z dwóch istotnych rozdziałów, które dzieli ogromny dysonans w podejściu do tytułowego bohatera i jego losów. Najpierw poznajemy bitnego (zresztą kształconego w kierunku wojskowym) młodego mężczyznę, przekonanego o swoim przeznaczeniu militarnym. Dowódcę uznanego, który w czasach świetności pacyfikował rewolty, zwyciężał nad wojskami generała Antona Denikina oraz uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku jako dowódca Frontu Zachodniego (poniósł klęskę w Bitwie Warszawskiej). Inteligentnego, rozmiłowanego w sztuce (przyjaźnił się z wybitnym kompozytorem Dmitrijem Szostakowiczem), autora książek, publikacji i rozważań dotyczących m.in. wojny, ale jednocześnie brutalnego, bezwzględnego przywódcę śmiało korzystającego ze swej autorytatywnej pozycji oraz beztroskiego kochanka, niekoniecznie wykazującego się szacunkiem w podejściu do kobiet.
„[…] wojskowy nie musi być ignorantem w zakresie polityki, historii, filozofii. Dobrze także, aby był biegły w literaturze, muzyce i innych dziedzinach sztuki”.
Niepodważalnym atutem i świadectwem profesjonalizmu pisarstwa Wieczorkiewicza jest jego umiejętność zachowania obiektywizmu: przedstawia fakty, nie opinie, co rzeczywiście daje się odczuć obcując z niniejszą publikacją.
„Strzelacie nie do nas, strzelacie do Armii Czerwonej”
Wraz z ówcześnie następującymi zmianami politycznymi, Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich krystalizował się w kierunku reżimu pod wodzą Stalina.
Wieczorkiewicz w drugiej części prezentuje stopniowe, miarowe dyskredytowanie Tuchaczewskiego (oraz wielu innych, „wadzących” wojskowych notabli) i starannie zaplanowane jego zniszczenie. Dzięki dogłębnej analizie autora mamy możliwość zapoznania się z szerszym spektrum pogrążania człowieka, który mając zaledwie 42 lata osiągnął szczyt w hierarchii militarnej będąc mianowanym Marszałkiem Armii Czerwonej, a niedługo później miał zostać rozstrzelany jako zdrajca działający na rzecz obcego państwa. Sam proces odzwierciedlał mechanizm funkcjonowania państwa w pigułce i obnażał twarz ohydnych rządów jednostki. Tuchaczewski został aresztowany 22 maja 1937 roku, natomiast wyrok skazujący na karę śmierci przez rozstrzelenie zapadł i został wykonany już 11 czerwca. „Konspiratora” oskarżono m.in. o „związki z wywiadem niemieckim”, „rozkład moralny” oraz „przygotowywanie zamachu stanu”, a także pozbawiono wszystkich stopni wojskowych. Procesowi bazującemu na spreparowanych dokumentach towarzyszyła baczna obserwacja światowej opinii publicznej, będącej w efekcie zbiorczym, biernym widzem groteski o tragicznym finale. Samo postępowanie sądowe przebiegało według specjalnej procedury uniemożliwiającej sądzonemu (oraz współtowarzyszom z ławy oskarżonych) obronę i apelację, dodatkowo wnoszącej o natychmiastowym wykonaniu zasądzonej kary, zaś skutecznie skatowany podczas tortur, prawdopodobnie stłamszony środkami psychoaktywnymi Tuchaczewski (nie inaczej było z pozostałymi) był apatyczną marionetką niezdolną do odpierania obciążających oszczerstw. Proces iście w stylu Kafki…
Książka obrazuje historię człowieka oddanego ideałom, ale i bezlitosny system, który w paranoicznym zapętleniu zarzyna swoje znamienite dzieci. Pokazuje wzrost w glorii oraz niechybny, druzgocący upadek.
Czytanie kolejnej książki nieżyjącego już wybitnego i bezkompromisowego Pawła Wieczorkiewicza jest czystą przyjemnością. Kunszt pisarski idący w parze z – niezmiennie – solidnym zapleczem merytoryki zachwycał mnie zawsze i nie zawiódł również tym razem.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu ZYSK I S-KA
Dzięki za wnikliwą recenzję.