Wiele książek, wiele ekranizacji filmowych poświęconych jest porwaniom, poszukiwaniom zaginionych, w których wartka akcja i pościg za przestępcami towarzyszy czytelnikowi lub widzowi do samego końca. Michelle Richmond w książce „Rok we mgle” ukazuje zupełnie inny punkt widzenia, zupełnie inaczej opisaną historię porwania sześcioletniego dziecka.
Przez kolejne strony przebija niewyobrażalny ból, próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości i trzymanie się każdego promyka nadziei na znalezienie zaginionej. Ukazane jest nie śledztwo policyjne, a dramat i ogromne cierpienie jakie brutalnie wdziera się w życie najbliższych małej Emmy.
Opowieść rozpoczyna się tuż po zniknięciu dziewczynki. Opisywana jest z perspektywy Abby, z którą w momencie zniknięcia Emma była na plaży. Abby jest narzeczoną Jake’a, ojca Emmy, z którym wkrótce zamierza wziąć ślub. Do dnia zaginięcia ich marzenia dotyczyły przyszłości, rodziny i codziennej rutyny. Do dnia, w którym ułamki sekundy zadecydowały, że życie stało się koszmarem…
„[…] Wszystko, co wiem: spacerowałam po plaży z Emmą. Było zimno i mgliście. Puściła moją dłoń. Zatrzymałam się, żeby zrobić zdjęcie martwej foce, a potem spojrzałam na Wielką Autostradę. Kiedy się odwróciłam, już jej nie było.[…]”
W książce poruszane są problemy związane z próbami własnych poszukiwań, wizytami u terapeutów, pogrzebem zaginionego dziecka, by pogodzić się z jego śmiercią i grupami wsparcia, gdzie podobny los dzielą osoby, których dzieci identyfikowane są na podstawie uzębienia… Jeden szczegół – znak na desce surfingowej nie pozwala Abby uwierzyć, że Emma nie żyje. Pomimo znalezionego bucika, potwierdzającego teorię policji o utonięciu, wielu miesięcy poszukiwań, rozdawania ulotek i wywiadów, wierzy, że dziecko żyje. Każdego dnia usiłuje odtworzyć szczegóły z tamtego fatalnego dnia, nocami zapuszczając się w niebezpieczne dzielnice. Pokazuje zdjęcie dziewczynki przechodniom powtarzając jedno zdanie: „zgubiłam moją małą dziewczynkę.”
W treści książki przeplatają się momenty z życia rodzinnego, uczuciowego i zawodowego Abby, z tymi, które miały miejsce po zaginięciu Emmy. Na tylnej okładce jest informacja o tym, że trwają pracę nad filmową adaptacją. Z całą pewnością film, podobnie jak książka, poruszy nie jedną osobę, wywoła żal i smutek. Nie zdarzyło mi się wcześniej, by zaginięcie było opisane w tak ujmujący sposób, a odczucia rodziny były tematem przewodnim całej książki. Z reguły są to wątki poboczne, które wypierane są przez elementy sensacyjne i detektywistyczne. Emocje i uczucia wyrażone w „Roku we mgle” najlepiej wyrażą słowa wyjęte z ust głównych bohaterów.
„Wtedy właśnie otworzył chłodnię. Tak to właśnie wyglądało: wielka chłodnia wypełniona szufladami. Wysunął jedną i nawet nie miałem czasu się zastanowić, nie miałem czasu, by zamknąć oczy, by zadać pytanie, by dodać otuchy. Po prostu wysunął szufladę, a w niej leżało ciało okaleczonej małej dziewczynki. Żadnego prześcieradła, żadnych ubrań, po prostu ciało, zimna skóra, małe dłonie i małe sinawe stopy.[…] Włosy były pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem. Ta mała biedna dziewczynka była blondynką.[…] Potem byłem w stanie spojrzeć na jej twarz. Miała zamknięte oczy. Jej uszy były maluteńkie, a w miejscach, powinny być kolczyki, miała malutkie dziurki. Na pewno była mniej więcej w wieku Emmy. Na jej szyi były siniaki, tak jakby została uduszona, na całym ciele miała zadrapania. […]”
„Rok we mgle” jest jedną z tych pozycji książkowych, które warto przeczytać. Moje osobiste odczucie jest takie, że silne emocje i uczucia w niej zawarte są momentami tak przygnębiające i dokładnie opisane, że pomimo tego, że nie jest to historia oparta na faktach, mogłaby zdarzyć się w rzeczywistości. Precyzja i szczegółowość tych opisów sprawia, że czytelnik potrafi wyczuć klimat zawarty na kolejnych stronach.
Grafika pochodzi z Merlin.pl