
Mam dla was jeszcze jeden świąteczny kryminał, choć jest absolutnie inny niż pozostałe tytuły z tej kategorii. W przypadku książki „Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna” Anne Meredith nie tylko wiemy, kto zabił, ale możemy wejść do jego umysłu.
Wczoraj opowiadałam, że większość klasycznych świątecznych kryminałów ma wspólny trzon i podobny przebieg. A tutaj taka niespodzianka! Dla kontrastu ze wszystkimi innymi chcę zestawić coś absolutnie oryginalnego. „Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna” daleko odbiega od utartej formy, a fani gatunku z pewnością to docenią.
Co siedzi w głowie mordercy Adriana Graya?
Już na pierwszej stronie czytamy, że urodzony w 1862 roku Adrian Gray zginął z ręki któregoś ze swoich dzieci. Następnie po kolei poznajemy jego potomków wraz z ich problemami i czarnymi myślami. Tak się składa, że prawie każde z nich w Boże Narodzenie chce prosić ojca o pieniądze. Jeden z członków rodziny nie zniesie poniżania i obrażania, a w przypływie emocji zada śmiertelny cios.
Wkrótce dowiadujemy się, kto dopuścił się tego czynu. Mało tego, mamy okazję poznać jego myśli, rozterki i motywy. Przemierzamy zakamarki jego umysłu, a z czasem przestajemy postrzegać go jako kata. Być może to sam Adrian Gray do tego doprowadził? Akcja nabiera rozpędu i w żadnym razie nie przebiega tak, jak moglibyśmy się spodziewać.
„Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna” to nie tylko kryminał
Kryminał to zdecydowanie za małe słowo dla tego tytułu, bo dostajemy coś znacznie więcej. Książkę docenią nie tylko fani kryminałów, ale również lubiący książki psychologiczne i niekonwencjonalne. Znacząco wyróżnia się na tle innych, a przy tym zachowuje swój kryminalny klimat. Jeśli więc szukacie czegoś świeżego, koniecznie weźcie pod uwagę „Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna”. Jestem pewna, że zarówno fabuła, jak i finał totalnie was zaskoczą.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: