
Różnie układają się ludzkie losy. Czasem wszystko układa się po naszej myśli, czasem zaś życie ma dla nas własny scenariusz i nie przyjmuje odmowy. Tajemnice przekazywane z pokolenia na pokolenie mnożą się i wychodzą na jaw po wielu, wielu latach… Czasami ze szkodą dla głównych zainteresowanych. “List z przeszłości”, debiutancka powieść Mairi Wilson przesycona jest sekretami z przeszłości i niedomkniętymi sprawami.
Lexy Shaw w jednej chwili ulega diametralnej zmianie – z lekkoducha, żyjącego z dnia na dzień w jednej chwili musi przeistoczyć się w osobę poważną i odpowiedzialną. W krótkim odstępie czasu traci dwie najważniejsze osoby – mamę i przyszywaną babcię. Przy dopełnianiu formalności związanych ze spadkiem kobieta odkrywa, że ma jednak jakąś rodzinę… w Afryce. Rzuca więc wszystko i wyjeżdża do Malawi, by tam odkryć rodzinne sekrety. Jaki będzie finał jej poszukiwań? Wyciągnie na światło dzienne tajemnice ukrywane skrzętnie przez trzy pokolenia…
Rozprawić się z przeszłością
Mam mieszane uczucia po lekturze tej książki. Nastawiłam się na małą zabawę w detektywa i odkrywanie rodzinnych tajemnic, na piętrzące się sekrety i zakończenie “z przytupem”. Tymczasem… książka mnie znudziła. Może zawinił nadmiar wątków pobocznych i mnogość bohaterów, które mało wniosły w główną akcję, może to sprawa zbyt wolno (jak na mój gust) płynącej fabuły. Od połowy książki nudziła mnie też sama Lexy. To moje subiektywne odczucia.
Oczywiście część rzeczy mi się podobała – unaocznienie czytelnikom, że rodzinne tajemnice bywają źródłem bólu i czasami lepiej pogrzebać je niż odkrywać. Podobał mi się też pomysł zderzenia przeszłości z teraźniejszością – mimo że motyw ten był już wielokrotnie wykorzystywany, to nadal można go bardzo zgrabnie zaserwować czytelnikowi.
Nie mogę nie wspomnieć o okładce – jest przepiękna. To ona skusiła mnie do sięgnięcia po książkę. Zdolny ten grafik z Wydawnictwa Kobiecego. Stworzył okładkę pełną tajemniczości, niezwykle sensoryczną, przykuwającą wzrok i intrgującą. Znalazła się ona bardzo wysoko na mojej prywatnej liście Top 10 okładek. Jest tak wysmakowana, że rekompensuje mi niedociągnięcia fabuły.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy: