Czasem z oddali obserwujemy celebrytów, może śledzimy wydarzenia, w jakich biorą udział członkowie rodzin królewskich. I chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że ich życie przypomina bajkę, niekoniecznie jest tak w rzeczywistości. Możemy się o tym przekonać, czytając romans Kingi Litkowiec „Ciężar korony”.
Teoretycznie wiemy, że w wyższych sferach liczą się konwenanse, układy i pozory. Jednak patrząc na uśmiechy i blask, jaki otacza ważne osobistości, łatwo o tym zapominamy. W książce „Ciężar korony” poznajemy tę nieco ciemniejszą stronę przynależności do rodziny królewskiej.
Przyszła królowa szykuje się do ślubu
Madison Wentworth, księżniczka niewielkiego państwa Montenaro, od zawsze wiedziała, jak będzie wyglądała jej przyszłość. Od dzieciństwa była narzeczoną księcia Lunarii Aarona. Miała świadomość, że pewnego dnia zasiądzie na tronie, dlatego musiała przestrzegać restrykcyjnych zasad, w tym nie miała kontaktów towarzyskich zwłaszcza z płcią przeciwną. Nie kwestionowała tego aż do momentu, kiedy przybyła do Lunarii i nadszedł czas planowania wesela. Szybko okazało się, że reguły, jakie wymusza królowa Lunarii, są jeszcze bardziej surowe, a Madison nie ma nic do powiedzenia. Czuje się osamotniona w zupełnie obcym miejscu.
Na domiar złego na dwór przyjeżdża Luke – książę i brat Aarona, który zrzekł się tronu, a teraz na różne sposoby stara się wszystkim uprzykrzyć życie. Przy tej wizycie wziął sobie za cel Madison, co oznacza kłopoty.
Dla kogo „Ciężar korony”
„Ciężar korony” to dość delikatny i uroczy romans, w którym akcja rozwija się powoli. Przypadnie do gustu szczególnie czytelnikom lubiącym klasyczne historie miłosne. Nie ma tutaj pikantnych scen, jest za to sporo dziewczęcego uroku Madison, która pomimo wkroczenia w dorosłość już kilka lat temu, wciąż nie zna smaku pocałunku. Książkę czyta się dość szybko i z pewnością dostarczy rozrywki na dwa lub trzy wieczory.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: