„Błąd systemu” Nory Fingscheidt to porażający dramat o piekle odrzucenia, banicji i traumie. O emocjach, z którymi boryka się dziecko – popychadło systemu, zarazem jego największy wróg.
Bennie to zmora placówek opiekuńczo – wychowawczych, oddziałów szpitali psychiatrycznych oraz rodzin zastępczych. Jest wściekłą, głośną i agresywną recydywistką. Dziewięciolatką.
Od początku gryzie dysonans – dziewczynka o onirycznej, eterycznej urodzie prócz dziecięcych skarpetek i różowej kurtki nosi siniaki, strupy oraz zadrapania. Kolejnej wizycie u zbyt dobrze znanej lekarki nie towarzyszy rodzic, a opiekun placówki, której chwilowo, bo do czasu kolejnego aktu agresji, wandalizmu bądź ucieczki, obywatelką jest bohaterka.
Dziecko – problem
Bennie ma mamę, którą bardzo kocha, jednak matka – nade wszystko – obawia się córki. Nie może, nie chce, nie jest w stanie podjąć się życia z dziewczynką, zwłaszcza że wychowuje z szemranym partnerem dwójkę jej młodszego rodzeństwa.
Pacyfikowana – w założeniu – uspokajającymi, wyciszającymi lekami psychotropowymi i coraz to nowszymi bodźcami: placówkami „na chwilę” – gdyż żadna nie chce podjąć dziecka – nie zna jakiejkolwiek stabilizacji. Radzi sobie w jedyny znany, wypracowany sposób. Odwołuje się do sposobu przerwania napięcia i uniknięcia rozczarowania, kary, bólu oraz nadmiaru emocji. Niewątpliwie metodą jest ucieczka. Ucieka więc od punktu A do punktu B nie zdając sobie sprawy z faktu, iż nieuchronnie dociera, a w zasadzie dobiega do momentu, w którym nie ma już dokąd biec.
Reperkusje nieudolności
Frustracja wywołana odcięciem od matki i żenujące, permanentne powtarzanie dziecku przez dorosłych mantry: „dasz sobie radę” rozdziera. Zgodnie z przykazaniem Bennie daje sobie radę poprzez schemat – patologiczny z punktu widzenia widzów oraz opiekunów. Zarazem jedyny wypracowany w krótkim, traumatycznym życiu.
Gdy kolejni opiekunowie załamują ręce, pojawia się nadzieja w postaci Michy. Wychowawca podejmuje się niemożliwej misji pomocy dziewczynce. Jednak czy szansa nawiązania stabilnej relacji Bennie z pełnym zapału Michaelem jest realna? Do czego doprowadzi eksperymentalna podróż – element terapii?
Film boli, bardzo boli. Boli bezradność, przede wszystkim boli Bennie.
Dziewczynka nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Oczekuje, że wrzaskiem i agresją uzyska chwilowo pożądany efekt. Mała bohaterka kompulsywnie i wściekle spala za sobą mosty nie zważając, czy ktokolwiek jeszcze zostanie po jej stronie…
W „Błędzie systemu” rozdzierający jest totalny impas. Bennie jest ofiarą wczesnodziecięcych traum, samej siebie oraz kalekiego systemu. Systemu, dla którego jest błędem nie do opanowania. Wykraczającym poza zakres instrukcji obsługi i postępowania. Systemu, którego szablonowe działania nie są w stanie pomóc tak młodej i patologicznie pokiereszowanej osobie.
Przyglądając się historii dziewczynki czułam się dokumentnie sparaliżowana niemocą. Świadomość istnienia dzieci podobnych bohaterce – żyjących czy wręcz wegetujących na marginesie błędu systemowego nie do rozwiązania paraliżuje.
„Błąd systemu” to film poruszający arcytrudny, ważny, ale i niewygodny temat postępowania oraz pomocy dysfunkcyjnym rodzinom, których ofiarą staje się niewinna i najdelikatniejsza tkanka społeczna: dzieci. I co z tym zrobimy?
Obraz Nory Fingscheidt w kinach zobaczyć będzie można już 24 stycznia 2020 roku.
Za możliwość obejrzenia i zrecenzowania filmu dziękujemy:
Dzięki za polecenie.