
Pamiętacie książkę „Wynalazca” Larsa Henrika Eriksena o chłopcu mieszkającym w wiosce, gdzie żyją wielkie żółwie i który przez wypadek w dzieciństwie porusza się na wózku? Niedawno miała premierę druga część tej serii „Tajemnica Złomiarza”.
„Wynalazca” to seria komiksowa dla młodszych czytelników, choć i mi czytało się dobrze. To świetnie opowiedziana przygodówka, w której nie da się wszystkiego przewidzieć. Kiedy żegnaliśmy głównego bohatera Kobalta w pierwszym tomie, wyruszał na poszukiwania dziadka. Najnowsza część to kontynuacja jego przygody.
Na tropie dziadka
Kobalt nigdy nie był poza swoją wioską i chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że świat jest taki wielki i różnorodny. Jego zdaniem dziadek jest w mieście Basara i to tam postanawia się kierować. Kiedy po wielu trudach dociera na miejsce, okazuje się, że jest to miasto, którego podstawą jest handel. Nie zawsze jednak interesy są uczciwe. Mimo to Kobalt postanawia zostać, tym bardziej że dowiaduje się od tajemniczego Złomiarza, że jego dziadek co jakiś czas gości w mieście. Złomiarz przekonuje go, że jest wieloletnim przyjacielem dziadka, równocześnie chce, by Kobalt pomógł mu przy najnowszym wynalazkiem. Czy jego intencje są czyste i czy dziadek rzeczywiście ponownie zawita do Basary?
„Wynalazca. Tajemnica Złomiarza” – będzie ciąg dalszy
Akcja komiksu dzieje się w zupełnie innych okolicznościach niż w pierwszym tomie, ale jest jego bezpośrednią kontynuacją, więc czytajcie po kolei. Żeby nie psuć wam zabawy z czytania, nie powiem, czy Kobalt rzeczywiście doczeka się wizyty dziadka. Mogę jednak zdradzić, że finał jest dość zaskakujący i jednoznacznie pokazuje, że to jeszcze nie koniec. Czy następny tom będzie równie dobry jak pierwsze dwa?
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: