Już jutro premierę ma najnowsza, wyczekiwana książka Janusza Leona Wiśniewskiego, z którym na początku roku miałam przyjemność przeprowadzić wywiad, który możecie przeczytać tutaj. „Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” to mieszanka śmiechu, wzruszeń i chwil refleksji. Czekałam na nią z niecierpliwością i jak zawsze nie zawiodłam się.
Głównym bohaterem jest rozwiedziony naukowiec, który pewnego dnia budzi się po sześciu miesiącach ze śpiączki. Jakież jest jego zdziwienie, gdy dowiaduje się od swojego lekarza, że w czasie, gdy leżał w śpiączce, przy jego łóżku czuwały wszystkie kobiety, które kiedyś były dla niego z różnych powodów ważne, a on je zranił i porzucił. Dlaczego o nim nie zapomniały? Co nimi kierowało? Co je z nim łączyło? Odpowiedzi na te pytania systematycznie są czytelnikowi udzielane. Niekiedy bywają bardzo zaskakujące…
Różne odcienie miłości
Każda z tych kobiet była inna, niepowtarzalna. Z każą łączyła go inna nić porozumienia i nieco inna relacja. Jedne były w wieku jego córki, inne zaś to już dojrzałe kobiety, które mogły dać dojrzałemu mężczyźnie wszystko, czego tak naprawdę potrzebował. Co zatem sprawiało, że nie mógł z żadną z nich związać się na całe życie…?
Janusz L. Wiśniewski po raz kolejny udowadnia, że życie nie jest czarno-białe, a dokonywane przez ludzi wybory, czasami pod wpływem chwili, bywają często niezrozumiane nawet przez nich samych. Pokazuje ludzkie dramaty, brak porozumienia, samotność we dwoje… Uświadamia, że często nie dostrzegamy szczęścia, jakie mamy, tylko gonimy za czymś, co jest ułudą, naszą odrealnioną wizją szczęścia, tracąc w efekcie całe dobro z życia…
„Samotność wcale nie zaczyna się od tego, że nagle nikt nie czeka na ciebie w domu. Samotność zaczyna się wówczas, kiedy pierwszy raz odczujesz pragnienie, aby czekał tam na ciebie ktoś zupełnie inny”. Nie czuł żadnej przesady, gdy zapisał ją na kartce kalendarza leżącego w pobliżu jego komputera. Kiedy zaczęła mu doskierać właśnie taka samotność we dwoje, coraz częściej zaczął spędzać noce w swoim mieszkaniu, którego nigdy się nie pozbył. W ostrym ataku kolejnej afazji rozmowy z Justyną nazwał swoją nieobecność „próbą odnalezienia dawnego siebie w naszym związku.
„Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” przeczytałam w jeden wieczór. Nie mogłam oderwać się od książki. Towarzyszenie głównemu bohaterowi w odkrywaniu szczegółów wypadku oraz poznawanie szczegółów dotyczącyh jego życia oraz relacji z córką i innymi kobietami było niezwykle fascynującą podróżą w wykreowany świat bohaterów. Mówi sie już, że to najbardziej przejmująca powieść Janusza Leona Wiśniewskiego i najbardziej osobista. Czy najbardziej osobista to nie mnie oceniać, ale z twierdzeniem, że „najbardziej przejmująca” w pełni się zgodzę. Wiśniewski jest tak do bólu prawdziwy w swoich opisach i spostrzeżeniach dotyczących miłości między kobietą i mężczyzną, że czytając jego powieści odnoszę wrażenie, że spoglądam w lustro i widzę w nim odbicie wszystkich skomplikowanych relacji międzyludzkich. Czuję słodko-gorzki smak życia.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu: