“Posiłki keto w 30 minut” – Kyndry D. Holley to świetnie poprowadzony poradnik pozwalający od podstaw zaplanować podejście do diety niskowęglowodanowej, a następnie z powodzeniem – niskim nakładem czasu i energii – wcielić w życie kilkadziesiąt prostych przepisów.
Relatywnie często można usłyszeć żarty z diety ketogenicznej, wokół której narosło wiele fałszywych mitów, które przy pierwszym zetknięciu stwarzają pozory prawdopodobieństwa. Jedno z ogólnych, sztandarowych i sztampowych twierdzeń podważa prozdrowotny charakter żywienia opartego na wysokiej podaży tłuszczu. Natomiast samo przyjęcie faktu, iż spożywanie, w pewnym uproszczeniu, tłuszczu może przyczyniać się do jego spalania, powoduje spory zgrzyt logiczny. Zdarza się, że mózg zaczyna krzyczeć „error! error!” i punkt wyjścia w rozumieniu staje się punktem zamknięcia dyskusji.
Szkodliwe mity
Odkładając na bok same kontrowersje związane ze stanem ketozy, szczególnej ilości dostarczanego białka, tłuszczu i węglowodanów w śladowej ilości, postanowiłam przyjrzeć się przewodnikowi od nieco innej, alternatywnej strony. Nie mam tyle samozaparcia, ale i (prawdopodobnie zbyt pobieżnie znam temat) potrzeby, by wcielić w życie restrykcyjne żywienie niskowęglowodanowe. Niemniej jestem zwolenniczką i „użytkowniczką” kilkunastogodzinnych bądź dobowych postów polegających, zgodnie z definicją, na wstrzymywaniu się od spożywania posiłków.
Od zawsze, z zasady, twierdziłam, że nie jestem w stanie normalnie w ciągu dnia funkcjonować nie zjadając śniadania. Jego brak rzutował na samopoczucie: osłabienie i niemożność późniejszego zaspokojenia głodu. Na własnej skórze przekonałam się, jak wiele błędnych sygnałów pochodzić może nie tyle z fizycznie rozumianego organizmu, co ze strefy psychiki i, idąc dalej, pewnych obaw dotyczących potencjalnego poczucia głodu. Zamknięte koło.
Paradoksalnie, będąc uzbrojoną w merytoryczną wiedzę popartą badaniami i Nagrodą Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny za wyjaśnienie procesu autofagii, postanowiłam stopniowo raz w tygodniu przyzwyczajać organizm do dobowego poszczenia, zaczynając od kilkunastogodzinnych “głodówek”, które okazały się być nieco dokuczliwe, ale psychicznie, nie fizycznie.
Fakty i pyszności
Co wspólnego mają wspomniane przeze mnie posty, noblowska autofagia i „Posiłki keto w 30 minut”?
Zebrane do jednego poradnika przepisy stanowią świetny zbiór inspiracji nie tylko dla osób stricte będących na diecie ketogenicznej. To gratka także dla tych, którzy – podobnie jak ja – chcą po poście przejść do konsumowania bez reperkusji. Zależy mi, by pierwszy posiłek po czasie niejedzenia był bogaty w białko i zawierał jak najmniej węglowodanów. Co równie istotne, nie należę do osób lubiących spędzać czas w kuchni – cenię sobie inspiracje, które szybko i bezproblemowo mogę wcielić w życie.
Publikacja Kyndry D. Holley w zupełności mnie satysfakcjonuje. Zawiera aż 50 przepisów obejmujących zarówno śniadania, obiady, przekąski, desery i wiele innych dań rodzajowych. Pozwala na spokojne, tygodniowe zaplanowanie posiłków. Doskonałą wartością dodaną jest rozpiska: podsumowanie produktów i kuchennych przyborów, których będziemy potrzebować oraz kreatywne podpowiedzi na zagospodarowanie niedojedzonych resztek. Czego chcieć więcej? Może indeksu alergenów? Jest i on. Macie ochotę na truskawkową sałatkę ze szpinakiem? Ryż kalafiorowy z cebulą i limonką? Biszkopty z boczkiem lub mus cytrynowy? Brzmi świetnie? Stanowczo: jest świetnie!
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy: