
Półmorderca staje przed trudnymi pytaniami — czy życie jednego człowieka znaczy cokolwiek dla świata? Czy jego pojedyncze istnienie ma jakąkolwiek wartość?
„Pamiętaj mój chłopcze, że nigdy nic nie znaczyłeś dla świata. Zupełnie nic.” – takie oto motto życiowe usłyszał od swojego ojca jako dziecko Adalbert. Niedługo później został sierotą.
Jak na chłopaka, który nie pamiętał własnej matki, a ojca stracił w wieku 7 lat, Adalbert radzi sobie całkiem nieźle w życiu. Ma stałą pracę, dobrego kolegę, z którym spędza swój wolny czas, sporo podróżuje. To wszystko schodzi na dalszy plan, gdy w wyniku zupełnego przypadku na jego drodze staje Andrea.
Jak wiele w ostrzeganiu świata i swojego przeznaczenia może zmienić miłość? Okazuje się, że wszystko.
Problemy wieku dojrzałego
Przez znaczną część książki poznajemy obecną sytuację życiową Adalberta. Ma ponad 70 lat, jest samotny, w jego życiu nie dzieje się nic ciekawego. Jedyną rozrywką są spotkania z sąsiadem z naprzeciwka na drinka, oraz raz na jakiś czas kolacje z przyszywaną kuzynką.
Wieczorne posiadówki z Henrym Ullbergiem to swoista ciągła wojna na słowa – panowie udają, że się nie lubią, jednocześnie będąc sobie jedynymi przyjaciółmi. Obaj odsiedzieli wyroki pozbawienia wolności, choć nie do końca znają prawdę o przewinieniach tego drugiego.
Półmorderca to swoista kronika życia Adalberta, przy której pisaniu wciąż musi się skupiać na powrocie pamięcią do najważniejszych wydarzeń swojego życia. To kilka z nich zaprowadziło go za kratki i do starczej samotności. A co skłania go do napisania pamiętnika? Spotkanie na ulicy kobiety, którą kochał 45 lat wcześniej, a o której był pewny, że nie żyje…
W imię miłości
Andrea Altman to młoda dziewczyna, którą Adalbert poznaje zupełnie przypadkiem, pracując jako woźny w szkole. Jego najlepszy przyjaciel Henning Ringman postanawia rozwikłać zagadkę morderstwa sprzed lat i prosi o pomoc Adalberta. To w wyniku badania poszlak, staje on na progu domu Adrei.
Później wszystko dzieje się w ekspresowym tempie. W jego sercu rozkwita prawdziwy płomień miłości, którego nie gasi nawet fakt, że Andrea jest zaręczona z innym. Termin ich ślubu zbliża się nieubłaganie, a Adalbert postanawia nie oddać ukochanej bez walki na śmierć i życie.
Czytając kryminał Półmorderca czułam pewien niedosyt. Poprzednie utwory Nessera były pełne akcji i niespodziewanych zdarzeń, tutaj natomiast momentami miałam wrażenie, że do zabójstwa nigdy nie dojdzie. Sam proces zaglądania w siebie i przywoływania wspomnień bywał okropnie nużący. Oczekiwałam na spektakularne zabójstwo, skomplikowane dochodzenie i zbrodnię, za którą należy się kara.
„Półmorderca” to tymczasem bardziej zapis przeżyć wewnętrznych mordercy planującego zbrodnię. Ciekawie było przyglądać się temu, jak bystry umysł i jasno określony cel pomagają ułożyć plan prawie idealny.
Postaci stworzone przez Hakana Nessera są naprawdę ciekawe. Zarówno sam Adalbert, jak i jego przyjaciel są bardzo prawdziwi. Podobnie Andrea i jej chora matka – to kobiety, które każdy z nas mógłby spotkać na swojej drodze.
Związek Andrei z narzeczonym, mógłby być studium do badań dla psychologów, bo brak w nim jakichkolwiek oznak bliskości – za wyjątkiem seksu.
Czy polecam sięgnięcie po Półmordercę?
Tak, chociażby po to, aby dowiedzieć się, dlaczego Adalbert jest tylko „pół”, a nie mordercą. Po to, aby zrozumieć co dzieje się w głowie człowieka, który planuje zbrodnie. A wreszcie po to, aby dowiedzieć się, czy to możliwe, aby po 45 latach od zaginięcia ukochanej, spotkać ją znów na swojej drodze.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu